czwartek, 6 września 2012

XXV - Krótkie nóżki, ale gdzie jest Patti...?

Isbell1012: No, nareszcie dodałam ten cholerny odcinek i powiem, ze bardzo miło i dobrze mi się go pisało. Już niedługo dobijemy do 5500 wyświetleń, bardzo mi miło i wam dziękuję! Aż chciałabym wam to jakoś wynagrodzić, tylko nie wiem co byście ode mnie chcieli...co byście chcieli w nagrodę? Postaram się to spełnić, bo mi na was bardzo zależy i jak widzę te wejścia, komentarze i wszystko to mam taki zaciesz jak Steven :D No to ja zapraszam do lektury!

 Lydia Wagner otworzyła oczy i spojrzała na miejsce w którym powinien leżeć Duff. A go tam nie było. Nie było też Alisy, ale za to z przed blaszaka było słychać śmiejącego się Slasha i Stevena. Po Axlu też nie było śladu…a Izzy? Ruda doszła do wniosku, że skoro nie ma i Alisy i Stradlina to znaczy, że są gdzieś razem. Spokojnie. ,,Ale czemu Duff poszeeeedł? Miał tu leżeć a ja go miałam przytulić’’ – pomyślała i zakryła poduszką głowę. Leżała tak pięć minut aż postanowiła sprawdzić gdzie jest jej chłopak.
- Duuuuuuuuuf! – wydarła się – Duuuuf?
- Taaak? – odpowiedział Duff będący na zewnątrz.
- Koooocham cię! Cieszysz się?!
- Taaak, bardzo! Ja ciebie też…tylko zrobisz coś dla mnie?!
- A co takiego?!
- Nie wychodź przez dziesięć minut z…pokoju, ekhm…!
 Lydia nie miała zamiaru go słuchać. Była bardzo podejrzliwą osobą i od razu doszła do wniosku, że Duff coś knuje…tylko co takiego? Spojrzała na czyjś, chyba pozostawiany przez Dizzy’ego zegarek. Była ósma dwanaście. Wagner była zaskoczona faktem, że skoro ona wstała tak wcześnie, to kiedy musiał to zrobić jej blondyn! Powoli wstała z dmuchanego materacu i powlekła się do swojej torby w celu odnalezienia jakiś ubrań. Wyjrzała przez szparę pomiędzy blaszanymi ścianami. W dalszym ciągu padało. Czarne spodnie idealnie odzwierciedlały to co się teraz dzieje na zewnątrz. Lydia spięła włosy w kok i nie słuchając Duffa wyszła z ‘’domu’’. Kiedy wyszła, przeżyła szok. Duff trzymał w ręce coś co wyglądało jak jej dziennik! Tak, ten sam dziennik w którym zapisywała jak i szkolne zadania, swoje przemyślenie i całą resztę!
- Osz ty… - zaczęła się w niej gotować złość.
- O! kurwa, ja ten….tylko, no wiesz…eee… - Duff nie wiedział co ma powiedzieć. Był przerażony widokiem Lydii – Ja…wiesz! No, bo ty…no…chciałem tylko…kurwa, no…
- CO TY CHCIAŁEŚ?! – ryknęła Lydia i zaczęła iść w stronę chłopaka. Kiedy tylko Duff to zobaczył, podniósł się z ziemi i zaczął biec w stronę centrum najszybciej jak umiał. Lydia rzuciła się w pogoń za najukochańszą i najgłupszą żyrafą świata.
 Biegli tak już od pięciu minut. Duff nie wypuszczał dziennika z rąk a dzięki jego dziesięciometrowym nogom był wstanie pozostawić Lydię daleko za sobą. Mała ruda w porównaniu do McKagana dreptała w miejscu na swoich krótkich nóżkach. Biegła najszybciej jak umiała jednak nie miała szans by dogonić złodzieja, ale i tak przebierała nogami ile się dało. Kiedy przebiegała koło parku wpadła na Alisę.
- Jezu, gdzie ty lecisz tak wcześnie? – zapytała zaskoczona brunetka.
- A ja…gonię Duffa, pozdrów Izzy’ego i się odsuń, bo już mi prawie uciekł na dobre! – wybełkotała szybko Lydia i popychając przyjaciółkę popędziła dalej.

^^^^^^^^^

- No i tak właśnie zrobiłem ją w konia i miałem więcej czasu na dokończenie mojej super, niesamowitej niespodzianki urodzinowej! – oświadczył z dumą Duff i spojrzał na zdezorientowanych przyjaciół.
- Aha – podsumowała Alisa – czyli wziąłeś jej ten dziennik tylko po to żeby sprawdzić co lubi?
- Właśnie tak – powiedział McKagan i spojrzał na swoje dzieło.  Pierwszą częścią prezentu był wielki, gigantyczny wręcz bukiet z białych róż. Kiedy brunetka go zobaczyła przekazał telepatycznie Izzy’emu, że jeśli chce być lepszy będzie się musiał nieźle postarać. Drugą częścią było równie wielkie pudełko czekoladek. I ostatnią, najlepszą częścią prezentu Duffa była płyta winylowa Led-Zeppelin, do kolekcji. Oczywiście Duff ubłagał przyjaciółkę Lydii żeby pomogła mu finansowo z płytą…
- Ej, Duffy – zaczął Slash – a skąd ty masz takie wyjebane w kosmos czekoladki z migdałkami i innymi takimi rzeczami?
- Michelle – uśmiechnął się blondyn.
- Kto to Michelle? – zainteresował się Steven.
- No taka dziewczyna co pracuje w takim sklepie ze słodyczami gdzieś niedaleko centrum. Pożyczyła mi te czekoladki tak jakby… - zarumienił się.
- Ukradłeś je - stwierdził Axl.
- Nie prawda! Tylko ja ją zagadałem i dyskretnie schowałem te czekoladki pod ladę i jak ona poszła na zaplecze to je zabrałem i wyszedłem. Czyli to jej wina, bo nie pilnowała sklepu. A róże akurat sam kupiłem…płytę prawie też…sam.
 W tym samym czasie Lydia wracała wolno w stronę blaszaka. Szukała jeszcze chwilę Duffa, ale doszła do wniosku, że nic jej to i tak nie da więc wróci do ‘’domu’’.  Na szczęście już nie padało co nie zmienia faktu, że Wagner była całkiem mokra. Ale od potu. Jej włosy były teraz wielką, rudą szopą. ,,Nie ważne ile bym nie miała tych cholernych gumek do włosów i tak je wszystkie pogubię’’ – myślała zaciskając ze złości pięści. Kiedy wreszcie ujrzała blaszak, nie mogła się doczekać chwili aż zobaczy McKagana i powie mu co o tym wszystkim myśli! Kilka merów przed ‘’domem’’ drogę zastąpił jej Adler z największym i najszczerszym uśmiechem jaki u niego widziała.
- No hej, Lydia – powiedział zasłaniając jej chodnik i uniemożliwiając przejść – Co tam?
- Cześć, Steven, nie mam pojęcia co się tu dzieje, dlaczego Izzy z Alisą byli o dziewiątej rano w parku i czemu Duff zajebał mi dziennik…i nie wiem czemu torujesz mi drogę! Dlaczego zasłaniasz mi drogę, Steve?! – pchnęła niższego z blondynów i wparowała do wnętrza blaszaka zastając w nim Axl, Slasha i Izzy’ego z trzema czerwonymi pakunkami. Lydia patrzyła się to na chłopaków to na coś w stylu prezentów – Co to macie? – zapytała podejrzliwie.
- Wszystkiego dobrego, osiemnastko ty nasza – zawołali niemal równocześnie – Dziś mamy wspaniały i piękny piętnasty lipca! Wiesz co to oznacza, Wagner?
- O rany boskie! – zawołała Lydia do której właśnie dotarło, że dziś są jej osiemnaste urodziny! Nareszcie miała tą swoją upragnioną osiemnastkę!  - Mam dziś urodziny!!! O JEJ!
- No brawo, brawo – powiedział Izzy i podszedł do rudej wręczając jej prezent – a teraz otwórz to i…jak ci się nie spodoba to możesz nam oddać – stanął na nodze Slasha który właśnie zaczął mówić, że on może spróbować czy aby ten prezent nie jest zatruty.
 Lydia rzuciła Mulatowi pytające spojrzenie po czym zaczęła ostrożnie otwierać pakunek. Im jej prezent był coraz bardziej widoczny chciało jej się coraz bardziej śmiać. W końcu wyjęła z papieru nic innego jak Jacka Danielsa i paczkę Malboro.  Spojrzała z rozbawieniem na Slasha i Axla i zapytała czy w pozostałych dwóch pakunkach jest to samo. Odpowiedź była oczywiście twierdząca.
- A gdzie Duff i Alisa? – zapytała po chwili Lydia i spojrzała na Izzy’ego, bo doszła do wniosku, ze jest najbardziej ogarniętą osobą z całej trójki.
- A! No tak. Oni są za blaszakiem – powiedział Stradlin - …a gdzie Steven?
- Nie wiem, pewnie z nimi – powiedziała szybko ruda i wyszła z blaszaka by zobaczyć resztę. Kiedy obeszła ‘’dom’’ dookoła wreszcie znalazła Duffa zasłoniętego przez gigantyczny bukiet białych róż…jej ulubionych kwiatów – Ojejku…
- Wszystkiego dobrego, kochana – podszedł do niej i wręczył jej wielki bukiet. Kiedy Lydia go odebrała, blondyn zaczął się śmiać, bo teraz już prawie nie widział swojej dziewczyny – Dziennik mi był tylko po to, żeby przeczytać czy masz jakieś marzenia…myślałem, że ty byś mi nie powiedziała…nawet jakbyś miała…a masz jedno.
- Oj, Duff – podała kwiaty stojącemu obok Axlowi. Nawet nie wiedziała kiedy tam przyszedł – Ale nie trzeba było!
- Czekaj, to nie wszystko – wręczył jej pudełko czekoladek a ona i je podała Axlowi. Na końcu dał jej płytę Led-Zeppelin – Alisa pomogła mi z nią finansowo...to do twojej Zeppelinowej kolekcji. To taki nasz wspólny prezent.
- Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję! – powiedziała ze łzami wzruszenia w oczach. Duff w odpowiedzi podniósł ją i pocałował. Kiedy wreszcie postawił malutką dziewczynę, podeszła do Alisy.
- Wszystkiego dobrego, siostro – zaśmiała się brunetka i przytuliła rudą – Wiesz, że nie masz się co tym wzrostem przejmować, mój ty kobiecy, kochany Dio!
- Tak – powiedziała z dumą Wagner – Jestem twoją kobiecą Dio!
 I ciąg dalszy dnia spędzili na zabawie urodzinowej Lydii. Ku wielkiemu zawiedzeniu Stevena nie było ziemniaków na ‘’składzie’’ jak to ładnie ujął Axl. Ale zawsze można było pomyśleć, że leżący nieopodal kamyk to ziemniak, prawda?
 Tylko co się stało z Noah? Czyżby już zakończył swój szantaż?

^niecały miesiąc później^

 Pandora biegła przez Los Angeles najszybciej jak umiała. Była w proszku, nieuczesane włosy rozwiane we wszystkie strony, źle założona koszulka, dwa zupełnie różne buty i łzy…nie na policzkach, bo Pandora nie miała w zwyczaju płakać publicznie, ale w gardle miała chyba z pięć litrów słonych łez. Pędziła w stronę blaszaka zamieszkanego przez Gunsów i ich dziewczyny - Lydię i Alisę. Kiedy wreszcie dotarła na miejsce była z siebie dumna. Wparowała do środka.
- O mamo, co ci się stało?! – wykrzyknął przerażony widokiem dziewczyny Steven.
- Patti! – wybuchła Pandora.
- Co Patti?
- Nie ma jej! Rozumiesz!? Od tygodnia jej nie ma i nie odbiera ode mnie telefonów! Od nikogo nie odbiera, Boże święty! POMÓŻCIE MI JAKOŚ!








23 komentarze:

  1. Cudny kartofel. <3 czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - nowy zapraszam ; >

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziemniaczek jest boski. Przeczytam na pewno jak tylko wrócę z wesela.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi miło.
    Tak, mamy 9 rybek w czym jedna biała i jest to Patti.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem z siebie dumna! Wreszcie nadrobiłam w całości Twojego bloga i będę już na bieżąco komentować :D bukiet białych róż *.* Awwww <3 Mam takie podejrzenia, że to Noah stoi za zniknięciem Patti :P Mogę się mylić...ale wydaję mi się, że to jego wina! Tak ogólnie, to bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie <3 i szablon *-*
    Rozdział wcześniej, pisałaś, że zaczęłaś I gim. :D, więc jestem tylko rok starsza od Ciebie :P Hehe XD Prawdopodobnie, jesteśmy tu najmłodszymi blogerkami :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jestem z ciebie dumna i bardzo mi miło, ze masz zamiar komentować :) Wszystko się okaże już w przyszłym odcinku (taki mam zamiar)... Dzięki za szablon i pochwałę opowiadania. Tak, chyba jesteśmy jednymi z młodszych blogerek :D
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  6. Jakie to piękne... Te róże, Danielsy, Zeppeliny... ^-^ Noah zjadł Patti!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, gdzieś wcięło mój wczorajszy komentarz :/
    Duff miał świetny pomysł z podprowadzeniem tego pamiętnika. Spełnił jej kilka małych marzeń. Kwiatki, zdobyczne czekoladki, płyta.
    Jestem ciekawa, co Noah. Jestem pewna, że na pewno powróci (bez powodu nie wspominałabyś o nim, prawda :P. Może to on stoi za zniknięciem Patti o.O?
    U mnie nowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duff - złodziej pamiętników :D Tak, nie miał oczywiście złych intencji. Noah? Jeszcze muszę to dobrze wszystko przemyśleć xD Ja nie wspominam o niczym bez powodu :D
      Przeczytam oczywiście!

      Usuń
  8. Uprzejmnie informuję, że na http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com pojawił się prolog nowego opowiadania pt. "Coma" (0. Muzyka to wolność.)
    I proszę przeczytać ogłoszenia duszpasterskie NA KOŃCU notki :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć spamowiczko! ;) Założyłam właśnie nowego bloga, może masz ochotę wpaść? Zapraszam do komentowania! http://rocketfuckingqueen.blogspot.com/

    Link do starego bloga: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    O, widzę, że wszyscy biorą ze mnie przykład i wklejają zdjęcia xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj spamowiczko :D Zajrzę oczywiście!
      O jakich zdjęciach mówisz o.O?

      Usuń
  10. Dobra to ten...rybki nakarmiłam, rozdział nadrobiłam (uuuhu jaki rym!) i jest to jak zawsze zajebisty rozdział! Nie mogę się już co prawda doczekać "Civil War", ale to też jest genialne xD
    Prezenty Duffa *__________* też takie chcę! No i czy ty kiedykolwiek dasz zapomnieć o tym dupku Noah'u? xD

    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale teraz już tak będzie, no wiesz...szkoła D: Mimo wszystko, proszę, powiadamiaj! Będę komentować i czytać w weekendy, obiecuję! <3 xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaahahahhahahahaahahahahahahaha xD
      No ok, rybki się cieszą na pewno i ja też się cieszę :) prezenty...kto by takich nie chciał, no!? O Noah? Tak, już niedługo :D
      Och, świetnie rozumiem! Odcinek dodany wczoraj, bo NAUKI W CHOLERĘ -,- Spoko, będę powiadamiać :) I dziękuję!

      Usuń
  11. http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ, ZAPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oto konsekwencje wyrażenia chęci do bycia informowaną...Zapraszam. xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to się stało, że zęby Slasha zamieszkały w kolanie May, Stradlin stał się psychopatą, a babka od sadzonek specjalistą do spraw miłosnych?
    http://no-more-plastic.blogspot.com/2012/09/dziewiaty.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaki ten Noah jest zaborczy. Czy on kurcze nie rozumie, że chłopaki się nie poddadzą i mu skórę złoją. No dobra, nie o tym chciałem pisać. Rozdział genialny strasznie mi się podobało to jak Duff zrobił prezent urodzinowy dla Lydii nie podejrzewałem go o taką wenę twórczą. A chłopcy znaczy Axl, Izzy i Slash fajnie się z prezentami zgrali. Rozdział po prostu super. Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń