PS. Mama Izzy'ego w następnym odcinku, bo wyszło mi z tego coś...dziwnego :D
^dwa dni później^
- Zadowolony z siebie
jesteś? Oto ci chodziło, tak? – Alisa siedziała na stole w kuchni
znienawidzonego przez nią domu – Bo jeżeli tak…to chyba ci to troszkę nie
wyszło. Ale ja się tam nie znam niby. Chociaż z tego co wiem to porywana osoba
rzadko kiedy ma możliwość wyboru…czy chce być porwana – zaśmiała się i
wyciągnęła z kieszeni spodni jakąś starą ulotkę – No co się tak na mnie gapisz?
Co z twoją…ofiarą?
- Zamknij się wreszcie,
co?! – zdenerwował się Noah – Tak, tak, tak, jasne! Nie jestem porywaczem!
Twoja przyjaciółeczka, siostrzyczka kochana sobie śpi…a ja jej pomogłem
zasnąć...
- Dając jej tabletki
usypiające – przerwała mu znudzona Alisa – Jesteś bossem. A potem ją omotałeś
tym pieprzonym sznurkiem.
- Nie mogę cię czasem
rozgryźć, kuzyneczko…
^^^^^^^^^
Duff chodził po całym blaszaku kopiąc wszystko
co miał na swojej drodzy. Był przerażony, poirytowany, zażenowany i wkurzony
najbardziej jak się da. Jeszcze na dodatek było mu cholernie gorąco. Kiedy
potknął się o nogę Axla, rzucił mu mordercze spojrzenie. Rudzielec nie wiedział
nawet dlaczego Duff ma do niego pretensje.
- Dobra – westchnął
zszokowany Slash – Tak zasadniczo to…
- To, kurwa, debil MEJD
IN chujowa Szwecja nam podprowadził dziewczyny!!! – wybuchnął Duff.
- I są w jego domu –
powiedział spokojnie Izzy, chociaż tak naprawdę miał ochotę urwać jaja temu
idiocie. Stradlin patrzył na przyjaciół którzy również na niego patrzyli.
- Skąd ty to wiesz?!
Izzy w odpowiedzi pokazał im małą karteczkę z
napisem: Mój kreatywny kuzyn postanowił porwać Lydię a ja mu potowarzyszę. Nie wiem co on chce, ale jedziemy do jego domu J Alisa.
- Aha. CZYLI MY TEŻ TAM KURWA MAMY ZARAZ POJECHAĆ! ON JEST PSYCHOPATĄ, ON
IM COŚ ZROBI, NO KURWA JEDZIEMY!
- On ma racje – powiedział Steven z lekkim przerażeniem w oczach – Ale
musimy zabrać Pandorę…i jakiś transport.
Wszyscy przyznali mu rację i czym
prędzej wybiegli z blaszaka. Pędzili w stronę centrum L.A aż nagle wpadli na
jakiegoś gościa. Miał brązowe włosy do ramion i coś szaliko-podobnego na szyi. Axl wybełkotał szybko coś w stylu, że
im się bardzo spieszy i to nagła sytuacja i, że w ogóle jest źle i muszą iść po
Pandorę i czy wie może gdzie mieszkają siostry Johnson w sensie skrót do ich
domu.
- Yyyy…nie, ale mogę was podrzucić tam gdzie się tak spieszycie – powiedział chłopak – Hej Steve, hej
Slash.
- O KURWA, GILBY! – zawołali równocześnie Adler i Saul – To ty stój…i wy
też tu z nim stójcie a my pójdziemy szybko po Pandorę i przyjdziemy…pomieści
twoje auto siedem osób?! – popatrzyli na Gilby’ego który właśnie przytaknął.
Zadowoleni z siebie przyjaciele popędzili jeszcze szybciej w głąb L.A. Axl,
Izzy i Duff zostali z brunetem. Gilby chwilę później poznał, że tym wysokim gościem
jest Duff i przedstawił się nowym znajomym. Jakieś dwanaście minut później
przybiegli do nich zdyszani Steven i Slash a za nimi Pandora. Dziewczyna była w
szoku kiedy dowiedziała się, że Gunsi wiedzą gdzie jest jej siostra i tym
dziwnym przekazem od Alisy…
- No jedziemy, jedziemy, JEDZIEMY?! – niecierpliwiła się Pandora – I cześć –
powiedziała do Gilby’ego.
- Jedziemy, cześć – powiedział brunet i uśmiechnął się do dziewczyny –
wchodźcie do tyłu a Stardlin do przodu. Pokarzesz mi gdzie jechać.
I tak jak powiedział Gilby, wsiedli
do auta i ruszyli na drugi koniec Los Angeles, by załatwić tą dziwną sprawę raz
na zawsze.
^^^^^^^^^
Alisa siedziała znudzona na kanapie
w domu swojego kuzyna. Nie była ani przerażona, ani zaskoczona, ani zadowolona.
Straciła chyba uczucia. Patrzyła się tempo w przestrzeń aż nagle do pokoju
wszedł Noah w wyjątkowo związanych włosach.
- No – zaczęła dziewczyna – powiedz mi, po co to wszystko? Po co usypianie,
wiązanie, porywanie, zabijanie bananów, arbuzów i cała te reszta? Bo albo to ja
jestem głupia albo to jakaś nowa moda.
- No, tak jasne. Oczywiście, że… - zająknął się Noah – Nie. Nie lubię cię,
tak? No tak. Po drugie, ona nie jest związana, bez przesady już, no. Nie jestem
jakimś totalnym zjebem.
- No ja nie wiem…
- Cicho! Już znowu zaczynasz mnie wkurzać, kurwa no!
- Nadużywasz słowa ‘no’ – powiedziała i rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
- Zamknij się…
- Nie.
- DO CHOLERY JASNEJ! Mam czasem taką straszną ochotę…CIĘ KURWA NO ZABIĆ!
Naprawdę, nie wiem czemu cię nie lubię, ale tak mam i jest mi z tym dobrze!
Odkąd pamiętam zawsze byłaś lepsza a moja niechęć do ciebie rosła z roku na
rok, z dnia na dzień z sekundy na sekundę! Dalej rośnie!
- A wiesz, ze ja też mam taką ochotę!? Czasami jak siedziałam tak w tym durnym
blaszaku to tak sobie właśnie myślałam, jakby było cudownie BEZ CIEBIE! Ty
jesteś mi winien teoretycznie życie! Ja nie jestem już…cała.
- Aha, no fajnie, super! A gdyby…cię nagle zabrakło to co…? Ktoś by za tobą
tęsknił? Mama, tata? A może twój…Izzy? A może on jest z tobą tylko dlatego, że
nie ma opcji żebyś za… - Alisa pchnęła go z całej siły na ścianę nie pozwalając
mu dokończyć.
- Zamknij się! Pomyśl o sobie! Kogo ty masz!? Matka nie wie ci się z tobą
dzieje i wcale się tym nie interesuje! Ojciec to samo! A dziewczyna…ach,
zapomniałam! Ty nie masz dziewczyny! I nigdy nie będziesz jej mieć! Kto by
chciał być z kimś takim jak ty!? Chyba największy ślepiec! Nikt, rozumiesz?
Jesteś chorym psychicznie człowiekiem potrafiącym dbać tylko i wyłącznie o
siebie! Taka jest prawda! Nigdy nikogo nie miałeś!
- Suko… - wybełkotał Noah i zrobił coś co Alisę zamurowało. Przeleciało jej
przed oczami całe życie. Czyli wszystko i nic – I co teraz? Już nie jesteś taka
odważna, nie!?
Brunetka patrzyła się na czarny
pistolet trzymany przez kuzyna. Czyżby miała zginąć w wieku dwudziestu lat z
rąk własnego kuzyna? Koniec życia? Nie ma już nic? Stała naprzeciwko jej
przyszłego kata? Czy już nigdy nie miała zobaczyć swojego ukochanego? Swoich
przyjaciół? Lydii? Rodziny…? To nie mogło się tak skończyć. Chwyciła szybko
tasak leżący na kuchennym blacie. Nawet nie zauważyła kiedy przeszli do kuchni.
- Będziemy ze sobą walczyć? – zapytał Noah – wiesz, że nawet najlepszy nóż
nie ma za bardzo szansy z pistoletem, prawda?
- Nie chwal dnia przed zachodem – warknęła i zacisnęła zęby.
- Och czyżby…?
Nagle Alise dosłownie wbiło w
podłogę. Zza plecami kuzyn zobaczyła stojącą Lydię. ,,Boże co ona robi?’’ –
pomyślała Szwedka. Zaczęła się bać. O siebie i o bliskich.
- Wiesz, kuzynko…w życiu są wzloty, takie jak twój kiedy opuściłaś Szwecję
i takie jak…również twój. Tylko ten teraz…kiedy opuścisz Amerykę. Raz na
zawsze. Nie będzie już szansy na powrót…nigdy. Wiesz, że cały czas narzekasz na
to swoje kalectwo…to ja daruję ci cierpienia i spadną one na kogoś innego. Twojego
narzeczonego, przyjaciółkę…
Alisa patrzyła na niego i starała
się powstrzymać łzy. On stał naprzeciwko niej i uśmiechał się. Chyba jedyny
szczery uśmiech w jego życiu… Stali tak wpatrzeni w siebie aż nagle stało się
coś czego nikt nie przewidział. Noah poleciał do przodu, prosto na Alisę.
Usłyszeli dźwięk wystrzału. Patti stojąca w rogu salonu zaczęła krzyczeć. Lydia
też. Alisa została przywalona ciężarem swojego kuzyna. Na jej ustach pojawił
się psychopatyczny uśmiech. Spojrzała na przerażone dziewczyny i zrzuciła z
siebie ciało kuzyna. Ciało, które miało już nigdy nie wstać. Ciało, które
należało do najgorszej osoby jaką znali. Ciało w które był wbity tasak…
- Dziękuję, kochana – szepnęła Alisa do Lydii – Gdyby nie ty, ja mogłabym
leżeć na jego miejscu.
- Proszę – wydusiła ruda. Wiedziała, że przyczyniła się do zabójstwa
człowieka. Ona kopnęła go w plecy przez co poleciał w stronę kuzynki…a ona
zrobiła coś czego chyba nikt nie żałuje. Obrona własna. Zabiła go…jej najlepsza
przyjaciółka zabiła członka swojej rodziny.
Nagle do mieszkania wpadli Gunsi i
Gilby. Wszyscy zatrzymali się na progu patrząc na leżące w kuchni
ciało i klęczącą przy nim Alisę.
- Ja pierdole – wyszeptał Slash i spojrzał na leżący obok pistolet.
- On tym do ciebie celował? – wychrypiał przerażony Izzy.
- On nie żyje – stwierdził jeszcze bardziej przerażony Axl.
- Tak – powiedziała wolno Lydia i podeszła do Alisy – On nie żyje. On
nareszcie nie żyje. Ale wystarczył jeden fałszywy ruch a to właśnie ona mogła
być w tym stanie – wskazała na przyjaciółkę.
- Matko święta – powiedzieli Duff i Steven.
Alisa popatrzyła na wszystkich,
wstała i podeszła do Izzy’ego. Wtuliła się w niego z całej siły i zaczęła
płakać. Stardlin spojrzał na nią z przerażeniem w oczach.
- Jestem wolna. Rozumiesz to? Izzy, ja jestem nareszcie wolna! Jego już nie
ma! A my z Lydią i Patti żyjemy!
Mama Izzy'ego?! WTF? :O Nie mogę się doczekać! 8D
OdpowiedzUsuńTak, mama Izzy'ego xD napiszę jak pojawi się odcinek :)
UsuńSpoczko :D
UsuńA u mnie znowu nowy... Zapraszam :D http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/09/rozdzia-72.html
Mama Izziego?! To on ma mam...no oczywiście że ma! (faceplam). Nie mogę się w takim razie doczekać! Ciekawe o co jej będzie chodzić :D A wyjaśni się co z Patii?
OdpowiedzUsuńTAK, MAMA IZZY'EGO :) WYJAŚNI SIĘ AŻ ZA DOBRZE :O
UsuńCzekam ze zniecierpliwieniem. Podejrzewam o co może chodzić. Ale nie będę mówił jakie są moje podejrzenia, by czegoś nie popsuć. Już nie mogę się doczekać co wymyśliłaś i czy zgadłem o co chodzi.
OdpowiedzUsuńZACHOWAJ DLA SIEBIE A JAK OPUBLIKUJĘ MASZ PRAWO KRZYKNĄĆ ,,WIEDZIAŁEM TO!'' :D
Usuńuhh, wróciłam i nadrobiłam. Dzięki za te 'podziękowania' :3 wg, z tym Noah przesadziłaś . i padłam jak zobaczyłam tego ziemniaka w sombrero XDD no i ten projekt też całkiem nieźle ci wyszedł . :3
OdpowiedzUsuńO WITAJ :) NIE DZIĘKUJ, NA SERIO I DZIĘKI ZA ZIEMNIAKA :)
UsuńCzekam, czekam ^-^
OdpowiedzUsuńU mnie takie tam informacjo-nie-wiem-co :) Proszę, zajrzyj w wolnej chwili ;D
OdpowiedzUsuń+ U Ciebie niestety też mam zaległości, ale jestem w trakcie nadrabiania... Przepraszam :C
OCZYWIŚCIE, JAK TYLKO BĘDĘ MIEĆ CHWILĘ TO PRZECZYTAM! NIC SIĘ NIE DZIEJE, ROZUMIEM CIĘ DOSKONALE.
UsuńA, i muszę Cię poprawić, chodzi o post z zapowiedzią nowego opowiadania. Nie wiem czy o to Ci chodziło, ale napisałaś o innej strefie czasowej. A strefy czasowe, to te takie, które wyznaczają godzinę, wiesz, np. że inna pora jest w Rosji, a inna w USA. Może chodziło Ci o inny wymiar czasowy czy coś w tym guście? ;)
OdpowiedzUsuńO, DZIĘKUJĘ. A CHODZI MI O JEDNO JAK I O DRUGIE ;)
UsuńKrótki rozdział November Rain na http://no-more-plastic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDalszy ciąg chorych psychidznie przygód Jeffrey'a i Jenny.
OdpowiedzUsuńpsychicznie*
UsuńPRAWDA XD?
OdpowiedzUsuńPodoba się jak zwykle, jak już mówiłam wolę gdy jest więcej pikanterii itd, ale każdy ma swoje zdanie. Jak ty to robisz, że prawie nie masz błędów ani literówek? O.o
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://about-old-guns.blogspot.com/
WSZYSTKO W SWOIM CZASIE :D
UsuńZAJRZĘ OCZYWIŚCIE I DZIĘKUJĘ.
Cześć ;D zapraszm do mnie
OdpowiedzUsuńO! ZAJRZĘ NA PEWNO!
UsuńNo w końcu przeczytałam, uff xD Zajebisty rozdział! NOAH NIE ŻYJE! FAK JE! HAHAHA no normalnie kocham ten rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCałe to przerażenie i akcja całego opowiadania, po prostu mną wstrząsnęły :D
Świetnie świetnie świetnie! W końcu nie ma tego chuja. Ciekawe tylko, czy Alisa i cała reszta będą mieli jakieś problemy z tego tytułu, no nie wiem...oskarżenie o nieumyślne spowodowanie śmierci, czy po prostu uniewinnienie, bo sąd uzna to za obronę konieczną? :D Czaady się zapowiadają! Już się nie mogę doczekać nowego, cudeńka, w którym na wystąpić MAMA STRADLINA! hahaha <3
NOAH NIE ŻYJE! TRZEBA TO OBLAĆ :D CIESZĘ SIĘ, ŻE GO KOCHASZ, ON CIEBIE NA PEWNO TEŻ :) HM...WSZYSTKO SIĘ OKAŻE JUŻ MAM NADZIEJĘ, ŻE JUTRO. MAMA STRADLINA WYMIATA :D
UsuńZajefajny rozdział. Rzuca na glebę. Cieszę się, że Noah już nie będzie bruździł. Swoją drogą dobrze mu tak. Powiem ci, że takiego rozwoju sytuacji się nie spodziewałem. Ale to już mój zryty mózg mi co innego podpowiedział. Już się nie mogę doczekać co takiego wymyśliłaś w kolejnym rozdziale. Trzymaj dalej ten poziom a na pewno będziesz miała jeszcze wielu nowych czytelników.
OdpowiedzUsuńNoah nareszcie zakończył swój nędzny żywot. Z cudzą pomocą oczywiście... Kolejny rozdział mam nadzieję, że już jutro się pojawi :) Dziękuję bardzo!
UsuńUfff. To dobrze, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńO matko! Kompletnie mnie zaskoczyłaś! W ogóle się tego nie spodziewałam! Jeeeeeeeeeej!!! Noah nie żyje!
OdpowiedzUsuńCiekawe co teraz zrobią z trupem...? I czy będą mieć jakieś problemy? Z policją itd.
Zajebisty rozdział, trzymający w napięciu :D Gratuluję talentu :)
Już nie mogę się doczekać mamy Izziego ;D
omfg, omfg, nie wierzę o.O Nareszcie ten Noah był jakiś walnięty . Świetny rozdział . Mnie też zastanawia co zrobią z ciałem o.O
OdpowiedzUsuńNareszcie ten Noah nie żyje * źle napisałam :3
Usuńdalszy ciąg przygód Gunsów w przedszkolu. Zapraszam :D
OdpowiedzUsuń