poniedziałek, 3 września 2012

XXIV - Słowa to nie wszystko...

Isbell1012: Jak wszyscy wiemy, zaczął się rok szkolny. Przez co będzie mniej czasu na bloga. Odcinki będą się pojawiały na pewno w weekend a czasem, jak starczy mi czasu w tygodniu. Zaczynanie lekcji o 8.00 i kończenie 15.10 a czasem nawet o 16.00 robi swoje -.- Tak wiec, chyba się rozumiemy. Jest mi bardzo miło, ze spodobała wam się zapowiedź nadchodzącej serii ,,Civil War"! A teraz zapraszam na odcinek i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dziś napisać coś ze wspomnień i myśli :)!
PS. Coś wam słabo ankieta idzie w tym tygodniu.

  Dizzy otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Bardzo niewygodnie śpi się na fotelu w aucie wujka Adama. No, ale nie miał za bardzo innego wyboru. Chciał i musiał pomóc Alisie i Gunsom. Nie miał pojęcia o co chodzi kuzynowi Szwedki. Ona mu coś zrobiła? On jej coś zrobił? Chyba on. Ale mniejsza z tym, jego przyjaciółka potrzebowała pomocy i on jej pomoże. W każdym bądź razie spróbuje. Spojrzał raz jeszcze na zegarek, była jedenasta dwadzieścia. Powinni być w Los Angeles za jakieś dwie, może dwie i pół godziny.  Oby byli w miarę na czas. Był trochę zaskoczony faktem, że Alisa zwróciła się w tej trudnej dla niej jaki i reszty chwili właśnie do niego. Dlaczego nie do tej swojej przyjaciółki…Lydii? Westchnął i spojrzał przez okno. Nie było tam nic ciekawego. Mijali co jakiś czas małe miasteczka a tak to nic, tylko pola, lasy i różne inne krajobrazy.
 Tak jak sądził Dizzy na miejscu byli równe dwie godziny później. Wujek Adam był zachwycony L.A.
- Wujku – zaczął Dizzy – Dlaczego zgodziłeś się mnie przywieźć do Los Angeles?
- Ach, no wiesz. Zawsze chciałem zobaczyć to miasto, ale jakoś nigdy nie było okazji. A teraz jak się akurat natrafiła to postanowiłem skorzystać. Wynająłem nam pokój w takim małym hotelu nawet! – powiedział z entuzjazmem Adam.
- O to bardzo zaje…znaczy fajnie – poprawił się szybko brunet widząc zniesmaczoną minę swojego wujaszka – No to tak…dzięki wujek i ja się zbieram, powiedz mi tylko nazwę tego hotelu, ok?

^^^^^^^^^
- Tak, tak…nie…a tak! I mam w prawo skręcić? – Reed krzyczał do słuchawki  - Czego mam teraz szukać? Blaszaka? Co, kurwa? Mieszkacie w blaszaku w siedem osób?  Cegła?...nie…nie…o tak! Mam, znalazłem i widzę cię! – rozłączył się i pomachał do stojącej przed blaszakiem Alisy.  Jak na osobę mieszkającą w jakimś nie wiadomo czymś wyglądała całkiem nieźle. Czerwona koszulka, czarne spodnie i czarne martensy do kolan – No hej! – zawołał kiedy wreszcie do niej podszedł.
- Witaj, Dizzy – uśmiechnęła się i podeszła go uściskać – dzięki, że przyjechałeś. Taki kawał drogi. Ale to jest dla mnie naprawdę ważne.
- Nie ma sprawy, czego się nie robi dla przyjaciół. A gdzie Izzy, Axl i reszta?
- W środku, chodź – weszli do wnętrza blaszaka.
 Młody Reed był w wielkim szoku kiedy tylko zobaczył jak mieszkają Gunsi i dziewczyny. Blaszak miał jakby dwa pomieszczenia oddzielone od siebie starym kocem. W pierwszym  ‘’pokoju”  stała poskładana perkusja Stevena i gitary Duffa, Saula i Izzy’ego…czyli tu pewnie spali Gunsi. W tym mniejszym pomieszczeniu były tylko walizki, pokój Alisy i jej przyjaciółki zapewne. A najlepsze, że ten budyneczek stał na obrzeżach, ale kręciło się tu strasznie dużo ludzi. Aż dziwne. Dizzy poprosił wszystkich żeby teraz, na spokojnie opowiedzieli mu co się tu właściwie dzieje.
 Wszyscy spojrzeli po sobie i opowieść zaczął Axl. Siedzieli tak przez dobre pół godziny i każdy co chwilę dodawał do wypowiedzianych przez Axla słów. Nie zwracali uwagi na rozmawiających na zewnątrz ludzi czy przejeżdżające auta. Nagle do blaszaka wpadły zdyszane Patti i Pandora.
- Jej, co się stało? – zaciekawiła się Lydia i spojrzała na czarnowłosą. Pandora trzymała w ręce dość spore pudełko po butach, prawdopodobnie po kozakach. Na jej twarzy było widać lekki grymas i zniesmaczenie. Ponadto tak się chyba spieszyła, że jej włosy wyglądały co najmniej jak u bajkowej Baby-Jagi. Ruda przeniosła wzrok na blondynkę. Ta zaś trzymała w ręce kilka białych kopert. Miała strasznie popękane wargi – Co ci się stało, Patti?
- A mi nic, ze stresu sobie pogryzłam wargi a potem mi jakoś popękały – wyjaśniła blondynka – Ale mniejsza z tym, musimy wam coś pokazać, jest przed waszym…domem. I ostrzegam, że naprawdę można dostać po mózgu jak się to zobaczy!
 Zaskoczeni nagłą wizytą Gunsi, Dizzy, Alisa i Lydia spojrzeli po sobie po czym powoli wstali z podłogi i wyszli na zewnątrz a wraz z nimi Pandora i Patti. Na początku nie widzieli tam nic nadzwyczajnego aż w końcu spojrzeli na ziemię. Pod boczną ścianą blaszaka stało dziewięć arbuzów. Jednak każdy chyba po zobaczeniu ich zastanawiałby się co brał ich stwórca. Wszystkie miały peruki i oczka z kamyczków. Peruki…każdy z owoców miał ją taką jak poszczególny Guns lub któraś z dziewczyn włosy. Mało tego! W każdego arbuza wbity był plastikowy nóż. Wszyscy stali jak wryci patrząc na psychodeliczne dzieła.  Nagle Alisa zaczęła się nerwowo śmiać.
- No piękne to jest, wręcz śliczne – powiedziała i podniosła z ziemi ‘’swojego’’ arbuza – Jak to się tu znalazło? Wy to przyniosłyście?
- Taaak, wymagało to kilku kursów z domu do was, ale to my – powiedziała wolno Pandora i kucnęła przed swoim arbuzim popiersiem.
- Ja tylko nie wiem dlaczego on przynosi te wszystkie pierdoły do was…. – brunetka spojrzała na siostry które wzruszyły ramionami.
 Zapadła cisza. Stali chwilę w milczeniu oglądając nieco makabryczne owoce. Nagle Steven wybuchnął.
- Ja pierdole! Jeszcze tu gdzieś walnijmy sobie Jima Morrisona i będziemy mogli kręcić nowy film o Doorsach! Były u nich jazdy? Były! U nas są? No są, więc w czym, kurwa problem! – podniósł z ziemi Arbuza-Stevena i cisnął nim z całej siły o chodnik. Owoc rozprysł się na wszystkie strony.
- O kurde, Steve – zaczął Axl – Ty masz aż tyle siły by arbuza razdziabdziać jednym ruchem?
- Jak widzisz, tak. A te listy co trzymałaś Patti? A to wielkie pudło po butach, Pandoro?
- Chodźcie do środka to wam pokarzemy… A tak w ogóle to cześć – powiedziała czarnowłosa i podeszła do Dizzy’ego – Pandora. A to moja siostra, Patti.
- Cześć, cześć – powiedział szybko Dizzy i wszedł do wnętrza blaszaka za Slashem.

^^^^^^^^^
 Dochodziła dwudziesta druga. Pogoda była dosłownie jak z horroru. Burza, ulewa i grad. Lydia trzymała w ręce lekko zgniłego banana z namalowanymi oczami i uśmieszkiem. W swoim ‘’boku’’ miał wbitą niewielką tabliczkę na napisem „Pozdrowienia z LA’s Troubadour J’’. Na czymś co prawdopodobnie było szyją banana (ponieważ było pod ustami) była zawiązana pomarańczowa pentelka.
- No – powiedziała Pandora – ten uroczy banan wisiał sobie spokojnie nad naszymi drzwiami frontowymi.
 - Ja mam rozumieć, że szanowny Noah doszedł do wniosku, że będzie sobie wieszać banany i zabijać arbuzy żeby nas zastraszyć, tak? – zapytał Izzy i objął Alisę ramieniem – Nie to, że coś, ale to się powoli zaczyna przeradzać w jakiś psychiczny horror czy coś takiego.
- Izzy ma rację – powiedział Slash – przestało być śmiesznie. Jeszcze tylko nie rozumiem tych jego listów. Na każdym jest narysowany ten banan – wskazał na trzymany przez Lydię owoc.
- Ja się tylko boję jednego…tego, że on zaczyna od arbuzów upodobnionych do głów a potem…przerodzi się to w prawdziwe… - rozważał Dizzy.
 Wszyscy spojrzeli po sobie.
- To brzmi idiotycznie – powiedziała Alisa – Ale Noah jest tak bardzo głupi, że nie zdziwiłabym się jakby zamierzał zrobić coś takiego. Teoretycznie – mówiła dalej – moglibyśmy to zgłosić na policje, tak jak zasugerował mi Darren. Ale co im powiemy? Że ktoś sobie powiesił zgniłego banana z oczkami i uśmieszkeim? Jak Noah by się o tym dowiedział mogłoby być już tylko gorzej. Jeszcze gorzej.

^^^^^^^^^
 Stradlin nie mógł spać tej nocy. Doszedł do wniosku, że wyjdzie przed blaszak. Przechodząc obok ‘’pokoju’’ dziewczyn zobaczył, że nie ma w nim Alisy a na jej miejscu leży Duff w którego była wtulona maleńka Lydia. Wyglądali razem naprawdę genialnie. Izzy uśmiechnął się i wyszedł na zewnątrz uderzając się przy tym w głowę. Czy zawsze jak jest w pobliżu Dizzy to musi się uderzyć? Kiedy tylko znalazł się na świeżym powietrzu od razu zauważył ukochaną. Siedziała na ziemi trzymając na kolanach swojego arbuza i gładziła ręką jego perukę. Izzy usiadł obok niej.
- Zastanawiam się za co on mnie tak nienawidzi – popatrzyła na gitarzystę i odstawiła owoc na trawę.
- Nie wiem, on sam chyba tego nawet nie wie – odpowiedział – Chodź, przejdziemy się – wstał i podał rękę dziewczynie.
 Szli w deszczu patrząc się przed siebie. Na ulicach było wyjątkowo mało ludzi. Co jakiś czas przejechało jakieś auto, wjeżdżając przy tym w kałuże. Księżyc bardzo słabo świecił tej nocy. Usiedli na ławce w parku. Z pobliskiego baru dochodziły dźwięki pięknej piosenki ,,Rainbow Eyes”. Jedyne co mogło chyba naprawić podłamanych zakochanych – niesamowity głos Ronniego Jamesa Dio. Izzy patrzył Alisie prosto w oczy.
 ,,Summer nights are colder now
They've taken down the fair
All the lights have died somehow
Or were they ever there”  - śpiewał Dio.
- A ona miała tęczowe oczy – szepnął Izzy I pocałował ukochaną.
- Kocham cię – powiedziała – Tak rzadko jest okazja by to powiedzieć…
- Ciii… - uciszył ją – Powiedzieć to jedno. Trzeba jeszcze umieć okazać…









22 komentarze:

  1. Aaaaaa... Arbuziaki są świetne. Nawet rośliny wiedzą kto jest najlepszym zespołem świata. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że będziesz dalej trzymała taki poziom. Życzę powodzenia w szkole oraz wytrwałości w pisaniu.

    Reno vel Slashud

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, arbuzy wiedzą co dobre, ale ich stwórca chyba nie do końca. Bardzo dziękuję za pochwałę i za tą wytrwałość w pisaniu jak i w szkole :)

      Usuń
    2. Bo ich stwórca to kompletny bezmózg, który nie zna się na żartach i na muzyce. Noah fuck off sucker.

      Usuń
    3. Mogę się pochwalić, że na moim blogu na bloggerze pojawił się nowy rozdział opowiadanka: http://intheparadisecity.blogspot.com/ jak chcesz to wpadnij.

      Reno vel Slashud

      Usuń
  2. Jak mówiłam, że następne mogą być arbuzy, to nie to miałam na myśli.... Noah jest psychiczny, chory umysłowo, a jak skrzywdzi ziemniaka.... Cóż, robi się strasznie. Super ;-) która klasa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Nawet zapomniałam, że kiedyś wspominałaś o arbuzach. A Noah...nie jest chory tylko strasznie chciwy i zazdrosny ;) Dziękuję bardzo.
      I gimnazjum.

      Usuń
  3. Przeczytane, zajebiste, nienawidzę tego psychola Noaha.
    Nieźle sobie urządzili mieszkanko, nie ma co :D Tylko po chuj ten koc? Nie chcą sobie popatrzeć dziewczyny na Slasha?! D: No nevermind... wszystko super, ciekawe co jeszcze ten świr kuzyn wymyśli, mam nadzieję, że nikt nie zginie xD
    łoooł 1 gimnazjum?! I tak dobrze piszesz?! Kurnaa...to ja jestem zacofana! D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koc jest z życzenia Lydii. Potrzebuje dziewczyna prywatności xD Stanowcza dziewczyna, wiesz... Noah już niedługo wyleci z opowiadania, powiem ci.
      Tak I gimnazjum :) Haha, dziękuję!

      Usuń
  4. Głupia szkoła.

    Cieszę się, ze ci się podoba.
    Wyleci.
    Nie, mam nawet spoko klasę :)
    Planuję coś z tą parką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. UWAGA,będę spamować ;3
    Mam nowego bloga i jest tam prolog i cię zapraszam do obczajenia.
    rock-till-u-drop.blogspot.com
    Dziękuję. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowa notka, zapraszam serdecznie ; )
    http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko! Jeszcze nie skomentowałam?! A byłam pewna, że pisałam komentarz O.o no nic, daj mi troszkę czasu, jak się ogarnę to coś skrobnę, a póki co...
    DIZZYYYYY *________*

    No i ten, bo chciałaś, żeby Cię informować ;D
    Nowy u mnie, łał xD Aż szok normalnie, po takiej przerwie... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dizzy :D Nie ma sprawy, wiem, że czytałaś i ja zaraz też przeczytam twoje :)

      Usuń
  8. Na http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com nowy rozdział Right Next Door to Hell, a w nim jak zawsze Duff dowodzi, że pod prysznicem można być każdym. Zapraszam (proszę przeczytać na końcu rozdziału o tym jaka jestem zUa) i życzę miłego czytania.

    UWAGA!

    Za uszczerbki na zdrowiu psychicznym spowodowanymi czytaniem opowiadania nie odpowiadam!

    Ps. Jak mi się uda to to wszystko przeczytam. Spróbuję w weekend, ale nie obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Co prawda na rozdział u mnie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale w zamian za to serdecznie zapraszam na bloga mojej przyjaciółki Lily Rose. Opowiadanie jest o Slashu, jego problemach egzystencjalnych, próbie poukładania sobie życia, kiedy w jego otoczeniu pojawiła się młoda, tajemnicza dziewczyna. Co z tego wyniknie? Sama nie wiem, ale myślę sobie, że Lily napewno zrobi coś z tego zajebistego. No to zapraszam na http://kalejdoskop-uczuc.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, spoko, rozumiem, sama mam ten problem :/ Zajrzę na bloga Lily i dziękuję.

      Usuń
  10. Informuję, że na moim blogu pojawił się nowy rozdział opowiadanka: http://intheparadisecity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle trzymasz formę, ciekawie się robi, no i jest jakiś psychol, a nawet kilku, to lubię xD. Zapraszam do mnie, mam więcej rozdziałów, ale na razie opublikowałam jeden, reszta na innym blogu. Tak trzymaj dziewczyno. Przeczytałam wszystko co tu masz w jedną noc, a raczej poranek, bo koło 6 odłożyłam komputer :). A jeszcze adres do mnie.
    about-old-guns.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń