Isbell1012: Tak, tak, tak. Ostatni odcinek dziś, wczoraj przedostatnia a już niedługo Epilog. I zakończymy pierwszą serię by zacząć drugą. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zapraszam do lektury. Więcej na ten temat w poście INFORMACJA.
^rok po ukazaniu się AfD^
Początki sprzedaży płyty były ciężkie. Można
nawet powiedzieć, że beznadziejne. Nie ukrywajmy, kto by kupił płytę zespołu grającego
na zmianę w różnych klubach w L.A? Znanemu sporej, ale wciąż za małej grupie odbiorców? Głównie nastolatków. Pierwszy miesiąc sprzedaży był kompletną
porażką. Gunsi promowali jednak swój album na każdym granym przez siebie
koncercie. I tak, bardzo wolno, ale zawsze płyta była coraz chętniej kupowana.
Jedenaście miesięcy po ukazaniu się jej znalazła się na pierwszym miejscu
listy Billboard i przez pięć tygodni utrzymywała się na pierwszym miejscu
największych przebojów USA. To ostatecznie zadecydowało o karierze
Najniebezpieczniejszego Zespołu Świata – Guns N’ Roses. Otwierali wiele
koncertów takich gwiazd jak Alice Cooper czy Aerosmith, ale najlepsze było wtedy jeszcze
przed nimi. The Rolling Stones. Mieli
zagrać na jednej scenie. Chyba dla wszystkich był to szok. Chyba nikt w to
jeszcze do końca nie wierzył, ale tak być miało. A chłopaki, może mężczyźni
pracowali nad nowym albumem – GN’R Lies. Który miał okazać się równie dobry jak jego poprzednik. Przejdźmy jednak do życia prywatnego
Gunsów i ich miłości. Każda para miała swój własny, wymarzony dom. Blisko siebie. Patti, Pandora i Julia dostały się na
studia. Siostry Johnson na medycynę a Plant na upragnione prawo. Slash w
dalszym ciągu głowił się jak można studiować coś takiego, ale musiał to
zaakceptować. Lydia Wagner poszła w ślady Alisy Andbygd i pracowały razem,
pomagając nowym zespołom wyjść na szczyt. Wszyscy byli szczęśliwi i nareszcie
żyli tak jak żyć powinni. Nie było już komplikacji z wyjątkiem uzależnienia
Stevena od heroiny. Wspierany jednak przez przyjaciół i ukochaną – Pandorę
wyszedł z tego. Było ciężko, ale się udało. Nikt nie jest od niczego
uzależniony. Izzy i Slash też mieli swoje słabe chwile kiedy nie widzieli
świata poza narkotykami, ale stosując tą samą kurację co u Adlera, wyszli z
tego i nikt nie ucierpiał. A co ze znajomymi Gunsów i reszty? Cóż, Dizzy Reed od
dłuższego czasu spotykał się z Michelle co nie było na rękę McKaganowi, bo za
każdym razem brunetka wypominała mu kradzież czekoladek. A Gilby? Póki co jest
sam, chociaż?
^rok później^
- Uwaga, bo mam gazetę z
nową teorią dlaczego się teraz nie pokazujemy na koncertach! – powiedział Axl
wchodząc do domu Adlera i Pandory w którym byli umówieni. Tylko dlaczego w
salonie siedzieli tylko Slash i Steven? A gdzie dziewczyny? Duff, Izzy? – Gdzie
oni wybyli wszyscy?
- Jak przeczytasz teorie
to powiemy – zaszantażował rudzielca Adler – No czytaj, bom ciekaw.
- Chuju – oburzył
się- Dobra, to tak. Cisza wokół
koncertów Guns N’ Roses – Axl przeczytał niezwykle realistyczny artykuł.
Dowiedzieli się, że on i Slash rzekomo nie żyją a Stevena porwali dilerzy
którym do tej pory nie zapłacił za heroinę. A Duff postanowił go szukać lecz
był na tyle pijany, że wpadł ze strzelbą do mieszkania jakiegoś staruszka który
zaczął dzwonić na numer alarmowy. A Izzy wyjechał z tajemniczą kobietę do
Europy.
- A, no to fajnie.
Dobrze, że media są tak świetnie poinformowane, bo inaczej wprowadziłby ludzi w
BŁĄD! – powiedział zaskoczony kreatywnością autorów tego artykułu Slash – Axl,
tam po lewej jest kosz. Wypierdol tą gazetkę, co?
Axl uznał, że jest to bardzo dobry pomysł i
szybkim krokiem podszedł do śmietnika. Wyrzucił z gracją szmatławiec i usiadł
na wielkim, białym fotelu.
- No – zaczął – Gdzie oni
wszyscy poszli?
- Dobra, to tak.
Dziewczyny wysłaliśmy na miasto. Z pieniędzmi oczywiście, żeby cały plan nie
legł w gruzach. A Du…
- WYSŁALIŚCIE JE NA
MIASTO Z NASZYMI PIENIĘDZMI?! CZY WAS POJEBAŁO DO RESZTY? A jakiego planu? –
rudzielec przerwał Stevenowi.
- No wiesz…Duff i Izzy
pojechali do jubilera – uśmiechnął się znacząco blondyn – po nic innego jak
obrączki.
- Kurwa. Przepraszam, ale
kurwa. No ja nie mogę! – na twarzy rudzielca pojawiał się coraz szerszy uśmiech
– Ale oni mają po dwadzieścia dwa i dwadzieścia i dwadzieścia jeden lat! Nie
to, że coś, bo mnie mama urodziła jak miała siedemnaście, ale…no to nie mam jednak
zastrzeżeń. Oni im się oświadczą!?
- No z tego co wiemy to
Duff Lydii a Izzy Alisie, chyba, że coś ukrywają – zamyślił się Hudson po czym
wybuchną gromkim śmiechem a wraz z nim pozostała dwójka – Będzie imprezaaaa!
- Raczej wesele.
- To też, ale tak jak u
Toma i Veroniki, zaprosimy ich! To jest, oni ich zaproszą.
- Ty się Hudson tak nie
zapędzaj, bo wiesz…O! Jeszcze tych…Sixxa z towarzystwem – dodał Adler.
- Będzie zajebiście, jemy
coś? Pijemy?
^^^^^^^^^
Izzy Stradlin i Duff McKagan właśnie weszli do
największego centrum handlowego w Los Angeles. Mieli jeden cel, cel który miał
zmienić ich życie. Skierowali się w stronę sklepu jubilerskiego.
- O mój boże to Duff
McKagan i Izzy Stradlin – krzyknęła jakaś kobieta.
- Kurwa – powiedzieli równocześnie
Gunsi.
- Boże, powiedzcie coś o
sobie! Jak się gra na jednej scenie z Mickiem Jaggerem?! A z Tylerem!? Cooper!? Matko, zaraz umrę
chyba!
- Dobra, to my ci damy
autograf a ty przeżyjesz, zgoda? – zaproponował Duff. Kobieta pokiwała
gorączkowo głową i dała im jakąś kartkę. Gunsi szybko ją podpisali i posyłając
fance uśmiech oddalili się do jubilera.
Sklep znajdował się na samym końcu wielkiej
galerii. Na wystawie były porozkładane dziesiątki par drogich kolczyków,
złotych wisiorków czy najnowszych zegarków. Weszli do środka i zastali za ladą
staruszka w wielkich okularach. W sklepie było bardzo cicho, bo grube szyby z
których były wykonane drzwi i okno wystawy nie przepuszczały żadnych prawie
dźwięków z zewnątrz.
- Witam młodych –
powiedział przyjaźnie mężczyzna.
- Dzień dobry –
powiedzieli Gunsi.
- W czym mógłbym wam
pomóc? Nowy zegarek?
- Nie…my tak zasadniczo –
speszył się Duff – my…
- Przyszliśmy po obrączki
– powiedział niepewnie Izzy.
- I jakieś zaręczynowe
coś, nie koniecznie pierścionek.
- Aaaa – staruszek lekko
się uśmiechnął – To poważna sprawa. Proszę zaczekać, przyniosę katalog –
zniknął za białymi drzwiami. Po chwili wrócił i pokazał Gunsom białą książeczkę
w której były najróżniejsze obrączki. Duff doszedł do wniosku, że zamiast
pierścionka zaręczynowego da Lydii srebrne kolczyki w kształcie kół. Wiedział
bardzo dobrze, że bardzo jej się takie podobały a nie może nosić z kolczyków z
metalu. Poza tym te co widywała u innych jubilerów zawsze były rzekomo za małe.
Stradlin doszedł do wniosku, że złota, długa bransoletka którą trzeba owinąć
kilka razy wokół ręki by pasowała to będzie strzał w dziesiątkę. Wiedział, że
brunetce się spodoba. Musi. Wybór obrączek nie był trudny. Blondyn wybrał
również srebrne a Izzy złote. Ponadto poprosili o wygrawerowanie na nich
cytatów z piosenek napisanych przez nich. Duff chciał ,,It's So Easy'' a Izzy ,,I Think About You''.
- Dziękujemy bardzo –
powiedzieli znowu równocześnie.
- Nie ma za co, naprawdę –
powiedział spokojnie staruszek - Przepraszam, ale czy mógłbym prosić o godność
przyszłych żon?
- Lydia oraz Alisa –
powiedział Izzy.
- Bardzo piękne imiona…ale
idźcie już, bo nie zdążycie się oświadczyć – zaśmiał się.
Kiedy otrzymali pięknie zapakowane obrączki i
biżuterie zaręczynową w czarnych, skórzanych pudełeczkach wyszli z galerii jak
nowo narodzeni. Odnaleźli na parkingu czekoladowe BMW należące do Stradlina i
ruszyli w stronę domu Stevena i Pandory. Czterdzieści minut później dotarli na
miejsce. Duff przez całą drogę powtarzał ,,cholerne korki’’. Weszli do domu.
- O, jesteście! – zawołał
z entuzjazmem Slash – Macie?
- Mamy – zadeklarował z
dumą Izzy – Dziewczyn jeszcze nie ma?
- Są…Pandora, Patti i
Julia są u mnie a Alisa siedzi z Lydią u przyszłych państwa Isbell.
- No to świetnie, idę po
rudą – zawołał Duff i spojrzał na zegarek. Była za pięć osiemnasta.
- Bierzesz ją gdzieś? –
zapytał Izzy.
- No, do domu.
- To świetnie, ja z moją gdzieś pójdę.
- Ej, wiecie, że jak im
się oświadczycie to media przez minimum dwa miesiące nie dadzą wam spokoju,
nie? – zapytał Axl.
- Wiem, niestety – odparł
Duff i wyszedł za Izzym z domu Adlera.
Duff wparował do posiadłości Stradlina i powiedział
Lydii, że ma dla niej bardzo ważną informacje i natychmiast muszą przenieść się
do siebie. Zdezorientowana Wagner pożegnała się z równie zaskoczoną Alisą i
wyszła razem z blondynem.
- Chodź, przejdziemy się -
powiedział Izzy do ukochanej.
Alisa była lekko zaskoczona prośbą, ale
zgodziła się. Ubrała ciemno brązowe kowbojki które to dostała na urodziny od
Duffa i wyszła z ciemnowłosym z domu.
^^^^^^^^^
- No – zaczęła Lydia – co
masz mi takiego ważnego do powiedzenia?
- No…ja… - Duff jak
zwykle w takich sytuacjach zapomniał języka – bo…ja…i Izzy byliśmy…i ja kupiłem…
- nie wiedział, że będzie to takie trudne. ,,Kurwa, McKagan, bądź mężczyzną i
powiedz jej to!’’. Usiadł obok niej i zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w
celu odnalezienia kolczyków – Lydia, ja…chciałbym tylko…chciałbym tylko zapytać
czy ty…nie…bo wiesz…czy nie chciałabyś…zostać moją żoną? – otworzył pudełeczko
a oczom rudej ukazały się najpiękniejsze kolczyki jakie w życiu widziała.
- Boże, Duff – w oczach
gromadziły jej się łzy – Duff, tak, oczywiście! – rzuciła mu się na szyję – A
kolczyki śliczne, takie o jakich marzę już tak długo, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Zgodziłaś się – zaśmiał
się Duff – O JA!
- Co cię tak dziwi? –
śmiała się przez łzy ruda – Myślałeś, że będzie inaczej?
- No…nie wiem, tak
szczerze!
- A teraz wybacz, ale
muszę zadzwonić do siostry! Zaraz do ciebie wrócę – posłała mu piękny, szery
uśmiech i pobiegła na piętro by zadzwonić. Duff rozłożył się na kanapie. Był
teraz najdumniejszym chyba basistą na świecie.
^^^^^^^^^
- Co cię tak na spacer
wzięło? – zapytała brunetka Izzy’ego.
- A to co, nie można już
sobie wyjść na spacer?
- Można, można –
odpowiedziała i spojrzała przed siebie. Pół godziny drogi od ich domu znajdowała się
łąka i na niej właśnie teraz siedzieli. Widok z niej był bardzo ładny –wysokie,
oświetlone wieżowce, gwiazdy na niebie… - Wiesz, że Keiferom urodziła się
córeczka? Veronica do mnie dzwoniła.
- Już? Naprawdę?
- Tak, Joan (z dedykacją dla Weroniki :*) – powiedziała
zamyślona Alisa.
- To…fajnie, muszę im
pogratulować – chyba nadeszła odpowiednia chwila by powiedzieć brunetce to o
czym już tak długo myślał – Aliso…?
- Tak? – spojrzała na
niego.
- Nie wiem tak zasadniczo
od czego by tu zacząć, ale…czy…czy wyjdziesz za mnie? – pokazał jej złotą
bransoletkę.
Milczenie. Szok. Nadzieja.
- Ja…ty…chcesz żebym
została twoją żoną? – zapytała. Miała wrażenie, że śni albo umiera. Nie
wierzyła. Tak jak u Lydii było, w oczach miała łzy.
- Tak, tego właśnie chcę.
Niczego więcej.
- Zgadzam się! Boże.
Zgadzam się, tak, oczywiście! Matko! – wpiła się w jego usta. Marzenie,
największe marzenie się spełnia. Są ze sobą ponad dwa lata. Jak w każdym
związku, były wzloty i upadki. Były kłótnie. Nie odzywali się do siebie przez
kilka dni. Nic nadzwyczajnego. Przypomniała sobie jak i ona i Lydia pokłóciły
się z chłopakami. Półtora tygodnia ciszy. A potem gwałtowny wybuch. A teraz
eksplozja. Przed nią siedział jej przyszły mąż, Jeffrey Isbell. Taki był. Taki
pozostanie. Dla niej przynajmniej.
^^^^^^^^^
- Zaplanowali to! Mówię
ci, że to zaplanowali! – krzyczała z radości Lydia.
- No musieli to
zaplanować! – odpowiadała krzykiem Alisa.
- Kochani są!
- Wiem! Muszę powiedzieć
jeszcze mamie!
- Ja tacie…nie wiem jak
to przyjmie, czy zrozumie, ale mu powiem!
- To idź!
- Idę! – i znowu pobiegła
na piętro by poinformować ojca o zaręczynach.
Alisa doszła do wniosku, że również zadzwoni
do rodziny aby przekazać im tą radosną nowinę. Wzięła więc swoją kurtkę z
kanapy przyszłych państwa McKaganów i ruszyła w stronę drzwi. Musiała wrócić do
siebie. Do mężczyzny, który ją kochał, kocha i, na to wygląda, że, będzie
kochał.
- Masz szczęście, Lydio,
że też trafiłaś na właściwą osobę – szepnęła i wyszła.
Koniec,
do zobaczenia
w Epilogu.
JA chcę wiedzieć co dalej ze Slashem i Julią! Masz mi napisać, czy będą mięli dzieci, a jak tak to ile i w ogóle czekam na ten epilog jak wariatka...
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, mimo że ostatni! Przepraszam, że krótko, ale czasu nie mam D:
Wspomnę tylko o najdumniejszym basiście świata, który rozbawił mnie do granic możliwości xD
Czekam, czekam <3
Spokojnie, ważne, że w ogóle napisałaś :) Nie ma się co przejmować Slashem, Julią i resztą, bo w drugiej serii mamy tych samych bohaterów :)
Usuńłaaaaa! jak słoodko! <3 ciekawa jestem co będzie ze Slashem i Julią <;___;> i Axlem i PATTI <;o> :D
OdpowiedzUsuńCo będzie? Oj, dużo ciekawych rzeczy, powiem ci :D
UsuńWIELKIE BRAWA DLA ISBELL1012!!!! Za zajedwabisty odcinek, piękne zakończenie i ten kawałek z artykułem. *___* pamiętam, jak to wszystko się zaczęło. Pierwsze odcinki i wgl. Slash i Steven na rowerze. Inne takie. :') wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
OdpowiedzUsuń*_______* Oświadczyli się!!!
OdpowiedzUsuńTak bardzo jestem ciekawa, co napiszesz w epilogu :) Gunsi siedzą sobie na ławeczce. Chłopaki z siwymi zarostami. Obejmują swoje partnerki i patrzą na biegające po parku wnuki.... ach.... rozmarzyłam się za bardzo ;)
Nowe rozdziały obu opowiadań: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/09/high-voltage-tattoo-3.html - nowy rozdział, nowej historii xD
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kieeeeeeeedy? czekam czekam i no rybki fajne haha <3
OdpowiedzUsuńno, jestem strasznie ciekawa co napiszesz w epilogu ^^ a wg Duff i Izzy się oświadczyli omfg *o* bosko . :3
OdpowiedzUsuńNN u mnie. ; )
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaankieta! <3
OdpowiedzUsuńNowy "odcinek" Stevena na http://xcreatures-of-the-nightx.blogspot.com . c:
OdpowiedzUsuńObiecuję, że nadrobię u ciebie rozdziały, bo przez chorobę nie miałem nawet weny by czytać. Proszę o wybaczenie. Ale na pewno nadrobię i wyślę komentarz. Informuję również, że u mnie pojawiły się trzy nowe rozdziały: http://intheparadisecity.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na epilog domu wspomnień :*
OdpowiedzUsuńNowy post na http://xcreatures-of-the-nightx.blogspot.com .
OdpowiedzUsuńHey theгe, You have done an excellent ϳob.
OdpowiedzUsuńΙ will certainly digg it and personally ѕuggeѕt to mу friends.
I'm sure they'll be benеfіted fгom thіs ѕіte.
Also viѕіt my wеb-sіte ... online payday loans