Isbell1012: Mamy przed ostatni odcinek. Z jednej strony się cieszę, bo zacznę coś nowego. A z drugiej? Chyba nie ma tej drugiej. Nic nie trwa wiecznie. Przypominam wam, że pod tym postem jest informacja z którą radzę się zapoznać. A co do tego rozdziału. Nie wiem czy mi wyszedł, sami ocenicie. Pozdrawiam was i miłego czytania! I zapraszam do poznania nowej Róży!
- No i słuchaj… - bełkotał Steven.
- No słucham cię cały
czas – śmiała się Pandora.
- Jestem tak najebany, że
jak na ciebie patrzę to mi się wydajesz jeszcze piękniejsza! A się nie da…czy
da? Nie da ku…kurcze.
- Tak, tak, ale my już
naprawdę wracamy, bo o piętnastej nagrywacie a ty się nie nadasz do tego jak
się nie prześpisz – powiedziała i spojrzała na blondyna który to patrzył na nią
z nadzieją – Nie dziś, nie teraz, kochany. No już, idziemy, wio – wzięła go za
rękę i pociągnęła w stronę domu. Dochodziła czwarta rano. Była bardzo ciekawa
czy Duff, Lydia, Patti, Axl i Slash już wrócili. Izzym i Alisą się nie
martwiła, bo wiedziała, że w swoim towarzystwie nie zginą. A zwłaszcza, że
zostali w domu. Sami… - Mam chore myśli – jęknęła.
- A ja tam jestem zdrowy! –
powiedział z tyłu Adler.
Pandora doszła do wniosku, że nie skomentuje
wypowiedzianego przez Stevena zdania i w dalszym ciągu brnęła w stronę domu. A
Adler za nią. Kiedy wreszcie dotarli do celu, dziewczyna wygrzebała z kieszeni
klucze i otwarła drzwi. Cisza. Nikogo nie ma? Poszli sobie? Nie wykluczone.
Weszli do środka i blondyn od razu walnął się na kanapę zapadając w sen.
Czarnowłosa spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Doszła do wniosku, że sama
również się położy. Jednak po drodze do pokoju w którym mogłaby odpocząć (ponieważ jak wiemy ona i Patti nie mieszkają
z Gunsami i resztą) przeżyła lekki co najmniej szok. Jednak jej chore myśli są prorocze!
^^^^^^^^^
- Naleśniki, kto chce
naleśniki, bo smażę!!! – darł się Rudzielec - Co prawda same, ale zawsze!
- Zamknij twarz –
powiedział Duff – ale ja chcę.
- Teraz to możesz mi…sam
sobie smaż!
- Cham – spojrzał na
Lydię która właśnie otwarła oczy.
- O! Już wstałaś! –
ryknęła Pandora gdy tylko zobaczyła budzącą się dziewczynę – To super, chodź, ja wam
muszę COŚ powiedzieć! – chwyciła rudą za rękę i zaciągnęła do pokoju w którym
zmuszona była spać. Patti siedziała już na dywanie i bawiła się kosmykiem swoich
włosów. – Słuchajcie mnie, bo normalnie padniecie, kurwa! Ja...oni...och, słuchajcie!
- A Alisa? Jej nie
powiesz? O co chodzi? - dopytywała się
ruda - Czemu jej tu nie ma? A gdzie Izzy?
- O, jej to nie trzeba
mówić! No słuchaj mnie no! A raczej słuchajcie. Ona i…nie umiem tego
powiedzieć. Dziwnie to zabrzmi jak ja to powiem...
- Pieprzyli się! –
stwierdziła z entuzjazmem Patti. –TAK?! Dobrze rozumuję?
Pandora była zaskoczona reakcją siostry. Zasypany
setką pytań podekscytowanej Wagner, nawet nie zauważyła, że od dłuższego czasu
ktoś im się przygląda. Tym ktosiem była Alisa, która stała jak wryta dusząc
śmiech. Nie wiedziała, że wzbudzi to taką sensację wśród przyjaciółek. Nie było
to przecież nic nadzwyczajnego! Miłość to miłość. A jej okazywanie jest u
każdego takie samo, ale inne. Stała tak w progu i obserwowała wciągnięte w
rozmowę dziewczyny. Postanowiła się odezwać.
- Było zajebiście.
Nagle trójka siedzących na dywanie zamarła.
Wrosły w podłogę. Żadna nie miała odwagi spojrzeć w stronę drzwi a co dopiero
się ruszyć czy coś powiedzieć! Milczenie przerwał huk dochodzący z okolic
kuchni. Do mieszkania wpadł Slash o mało nie wyrywając z zawiasów drzwi.
- O sole mio życię
słodzę, bo życie z Julią piękniejsze jeeeeeest! – darł się najgłośniej jak
umiał.
- Jaką Julią? – zapytali chórem
wszyscy znajdujący się w domu.
- A no jest taka jedna
Julia… - rozmarzył się Hudson – Ma długie, ciemne blond włosy i brązowe jak
czekolada oczy. A poznałem ją w naszym kochanym L.A Troubadour! Tak sobie gadaliśmy
i…ja ją polubiłem i…oj tam, McKagan, jebnij naleśnika dla kolegi z zespołu, co?
- Taaak, jasne, tyle, że to Rose smaży - żachnął się blondyn.
W między czasie Lydia podeszła do zaciekawionej Julią Alisy.
- Jak było? - zapytała cicho.
- Już mówiłam...daję ci wolną rękę, sama sobie wyobraź a ja najwyżej potwierdzę!
- Osz ty...ja mam sobie wyobrazić? Dobra!
- Z góry odpowiadam, tak przeżyłam.
- Cicho! Ja się skupiam. Cieszę się, ale to mi popsuło wizję - zaśmiały się.
^^^^^^^^^
Wszyscy byli już w studiu nagraniowym. Gunsi i
Cinderella siedzieli na korytarzu i czekali na swoją kolej. Nagle podeszła do
nich dziewczyna z bardzo jasnymi włosami do ramion. Duff myślał, że jest to ta Julia od Slasha do czasu aż okazało się, że ma ona na imię Veronica i jest narzeczoną
Toma. Poprosiła go na chwilkę, więc chłopak posłusznie wstał i ruszył za
blondynką. Axl i Izzy przysunęli się do Erica.
- On ma narzeczoną? –
zapytali niemalże równocześnie – Będzie ślub?
- No na to wygląda –
uśmiechnął się blondyn – będzie.
- O no to super! Zaprosi
nas tak? – zapytał Izzy z uśmiechem na ustach.
- A ty nas zaprosisz na
swój ślub? – odpowiedział pytaniem.
- Jeszcze o tym nie myślę…
- zmieszał się Stradlin.
- To zacznij – powiedział
Jeff z Cinderelli i zaśmiał się cwaniacko.
Rozmawiali tak jeszcze przez dwie godziny aż z
pomieszczenia znajdującego się naprzeciwko kanapy na której siedziały czekające
zespoły wyszli chłopaki z Mötley Crüe. Byli z siebie
bardzo zadowoleni. Nagle pojawiły się trzy dziewczyny – same brunetki i jedna
czarnowłosa.
- Masz dziewczynę Stradlin, nie gap się... –
powiedział Axl.
- Sam się nie gap, też masz – odpowiedział.
- Cichoooo.
Gunsi
siedzieli spokojnie obserwując panny kręcące się wokół MC. Wywnioskowali,
że niższa brunetka musi być dziewczyną Micka a ta wyższa – Tommy’ego. Czarna
najwyraźniej należała do Nikkiego. Steven Adler wstał i podszedł do Neila.
- A ty sam jesteś?
- Nie, moja jest w szpitalu. Ma złamaną rękę –
zasmucił się. – To znaczy dziś jej gips zdejmują. Dobra, my spadamy, powodzenia
i teraz wasza kolej!
- No papa – zawołał uśmiechnięty Adler i
pomachał wszystkim opuszczającym budynek. – Te, rudy, Slash, Stardlin, Duff,
chodźcie.
Weszli
do pokoju w którym mieli nagrywać swoją pierwszą płytę – Appetite for
Destruction. Skąd ta nazwa? To bardzo proste. Podczas porannego smażenia naleśników,
Axl opowiadał coś o apetycie a Slash i Izzy kłócili się o destrukcje
szklanki. Duff słuchał i słuchał i razem ze Stevenem doszli do wniosku, że jak to
połączą to powinien wyjść całkiem fajny, oryginalny tytuł. W sam raz dla
Gunsów!
- Axl! – zawołał go Slash – Masz ze sobą to
nagranie do Rocket Queen? Wiesz o czym mówię…
- Mam, tylko jak Patti się dowie to mi urwie
jaja z korzeniami więc ona się nie może dowiedzieć…
- Żadna się nie może dowiedzieć – wtrącił się
Izzy a Steven i Duff mu zawtórowali – Chyba wszyscy wiemy czym to nam grozi,
nie?
- A jak im wyjaśnimy te odgłosy jak usłyszą
piosenkę którą mamy miesiąc a jej jeszcze nie słyszały? – zapytał Duff.
- No…nie wiem właśnie.
- Powiemy im prawdę czy powiemy, że nie mamy
z tym nic wspólnego? – zapytał Steven.
- Kurwa…ja nie wiem! – zestresował się Axl –
powiemy, że to…że zapłaciliśmy komuś żeby nagrał te jęki podczas tego jak on to
robił!
- Dobra – powiedzieli razem.
- Tego się trzymamy! – dodał Slash – No to
nagrywamy!
Udało
im się skończyć po pięciu godzinach. Cinderella zaczęła dopiero o północy.
Dostali propozycję żeby nagrać to w południe, ale uparli się i nagrywali w środku
nocy. I tak o to powstały trzy, wspaniałe albumy. Night Songs Cinderelli, Too
Fast For Love Mötley Crüe i Appetite For Destruction Guns N’ Roses.
^^^^^^^^^
Slash
siedział z Julią w jednym z parków w Los Angeles. Dziewczyna miała osiemnaście lat i była rzeczywiście bardzo ładna. W tym roku miała zaczynać studia.
Rozmawiała z Saulem jakby znała go od co najmniej miesiąca a nie od dwóch dni.
- Powiedz mi, którego się urodziłaś? – zapytał
Slash, który zaczął coś dziwnego podejrzewać.
- Ja? Dwunastego czerwca, a co? – odpowiedziała
zaskoczona pytaniem Julia.
- A który mamy teraz?!
- Trzydziesty pierwszy sierpnia, mój drogi,
ale po co ci to wiedzieć?
- Ja pierdolę! Jakim ja jestem kretynem, boże!
Adler, ciebie też zajebie jak tylko cię dorwę! Julia, idziemy szybko do domu
mojego…naszego…ich, nie ważne chodź, wezmę cię na barana bo ja zaraz zwału
dostanę! – ryknął.
Blondynka nie miała pojęcia o co mu chodzi,
ale zgodziła się. I tak oto Saul Hudson z piękna dziewczyną na ramionach pędził
ile sił w nogach w stronę domu. Kiedy tylko otworzył drzwi jednym silnym
kopnięciem, postawił Julię na nogi i ryknął na cały głos: ADLER!
- Wiesz co dzisiaj mamy!?
- Czwartek – powiedział nic nie
podejrzewający Steven a reszta Gunsów, Pandora, Alisa, Patti i Lydia przygląda im
się badawczo.
- Którego!?
- Trzydziestego pierwszego sierpnia.
- A wiesz co było dwudziestego trzeciego
lipca?! LIPCA!?
- O kurw…a – Adler wyglądał jakby zobaczył
ducha. – 100 lat…kochany bracie…przyjacielu – wybełkotał.
- NO JA NIE MOGĘ! PRZEGAPILIŚMY MOJĄ
OSIEMNASTKĘ! TAKĄ OKAZJĘ DO UPICIA SIĘ!
- No ja niby też mam osiemnaście od stycznia…
- Kurwa. Rzeczywiście. Dlaczego im
powiedziałeś, że masz siedemnaście?!
- Nie wiem, nie zadawaj mi takich pytań. Nie
wiem ile mam lat!...
- Dobra…spokojnie…O! To jest Julia Plant.
Nie, nie jest spokrewniona z Robertem Plantem.
- Super – zerwał się Duff i nie wiadomo skąd
wyciągnął butelkę Jacka Danielsa – pijemy teraz! Andbygd, kubki! Wagner, kabanosy, są w lodówce jakby co! Johnson,
Wszystko ze stołu, won! Adler, zajmij się solenizantem! Stradlin, dzwoń po
chłopaków z MC, Rose…Rose, pomóż komuś! I to migiem, nie co dzień kończy się osiemnaście
lat! A nawet dwie osiemnastki, bo jeszcze Adler!
Na imprezę wpadło trochę więcej osób niż było
w planie. Mick Mars, Tommy Lee, Vince Neil i Nikki Sixx. To była pierwsza lista
gości. Okazało się, że trzeba do niej dopisać jeszcze ich dziewczyny i
chłopaków z Cinderelli oraz Veronicę i Jessicę – dziewczynę Jeffa. Mogli się
bawić do woli, było tyle okazji! Urodziny, nagranie płyt, Julia – oficjalna dziewczyna
Slasha, zdjęcie gipsu z ręki kobiety Neila i wiele więcej!
Około
trzeciej nad ranem siedzieli już w spokoju w kole na podłodze. Rozmawiali ze
sobą szczerze, poważnie… Płyty miały trafić do sklepów za niecały miesiąc.
Miały być hitem. Będą. Mieli dzięki nim zaistnieć. Zaistnieją. Mieli dzięki nim
nareszcie kupić domy z prawdziwego zdarzenia. Kupią. Mieli żyć tak jak powinni.
I tak będzie. Tak sobie przynajmniej mówili. Julia okazała się być bardzo mądrą
dziewczyną. Wszyscy się świetnie dogadywali.
- Świat na nas czeka, chłopaki – powiedział po
chwili milczenia Izzy.
- I się doczekał – dodał Axl.
- Jesteśmy tu. W Los Angeles. Wygraliśmy z
psychopatyczną rodziną – wtrącił Duff.
- Żyliśmy jak śmieci – zaśmiał się Steven.
- Jesteśmy zespołem Rock n’ rollowym –
podsumował Slash.
- Teraz.
- Wczoraj – dodał Axl.
- I na zawsze! – zawołał Duff.
- Najgorsze za nami…a przed? Całe życie…rodzina…
- powiedział wolno Stradlin.
- Zbliżamy się ku końcu morderczej wspinaczki
na szczyt...
Super. Nic dodać, nic ująć, nabrałam tylko ochoty na naleśniki... XD to dobrze, że wszystko się jakoś ułożyło. ^-^
OdpowiedzUsuńHaha, też bym zjadła :D
UsuńAAAAAAAAAAAAA! Dziewczyna Slasha! Dziewczyna SLASHA! *____* Kocham Cię, wielbię i w ogóle to jaram się tym rozdziałem jak nigdy :D No w końcu! Hudson nie jest sam! Fuck Yeah! <3 Oczywiście uwielbiam Julię i jej pasję rowerową, jej marzenia, to że chce iść na prawo itd... <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: zajebisty, genialny, jeden z najlepszych. :D
Steven i Pandora *_* hał słiiit xD Naleśniki rudzielca! hahaha to było dobre! Następnie seks Stradlinów! uhuhuhu nie no, to było genialne :D Następnie nagrywanie w studio i to niewinne kłamstewko co do 'nowego instrumentu' w Rocket Queen hahaha!
Wszystko rozumiem...ale żeby przegapić własną 18-tkę?! hahhahahaaha to już trzeba mieć talent :D No, ale w końcu Steven zrobił to samo co kolega Hudson...przynajmniej mogli się schlać podwójnie mocno :D
Czekam na kolejne <3
Tak, jest nareszcie dziewczyna Slasha :D Musiała być. Bardzo ci dziękuję i cieszę się, że rozdział się spodobał :)
Usuńjejkuu, Slash ma dziewczynę, która ma na nazwisko Plant :3 Nie ma to jak przegapić swe osiemnaste urodziny.Naleśniki Axl'a : D W sumie szkoda że to już bd koniec :c
OdpowiedzUsuńMa, nareszcie :D Przegapianie osiemnastki? JASNE!
UsuńZapraszam na rozdział 6 na http://during-the-november-rain.blogspot.com/. ^^
OdpowiedzUsuńkooooooooo(oX1000)cham twoje rozdziały! Ubóstwiam je. Nic dodać nic ująć. Jest zajekurwabiście. Dziękuję. Moja wspaniała
OdpowiedzUsuńopinia.