sobota, 11 sierpnia 2012

XV - ,,Teraz się tłumacz rodzicom, głupia!”

 Dochodziła dwunasta. Alisa stała przy oknie i patrzyła smutnym wzrokiem na zarys wieżowców. Nie spała przez prawie całą noc. Zadawała sobie tak wiele pytań. Dlaczego Gunsi odezwali się tak późno? Dlaczego nigdy przedtem nie przyszło jej na myśl żeby spotkać się z przyjacielem? Czy myślał o niej? Czy będzie za nią tęsknił? Miała ochotę zostawić w pokoju hotelowym walizkę i pobiec do swojego mieszkania. Zakochała się. Pierwszy raz w życiu do takiego stopnia. I pierwszy raz w życiu nie chciała wracać do Szwecji. Zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła numer komórkowy  mamy. ,,Już zaczynasz mnie katować?” – pomyślała i mimo woli uśmiechnęła się.
- Słucham – powiedziała w języku ojczystym.
- Witaj córeczko! – usłyszała w słuchawce radosny głos matki – O której wylatujesz?
- Rzekomo o piętnastej.
- Co masz taki smutny głosik? Nie cieszysz się, że wracasz do domu? Przyjechała ciotka Camila z dziećmi… No chyba nie chcesz zostać w Ameryce?
- No… - Alisa nie wiedziała co powiedzieć. Tym razem oddałaby wszystko żeby móc tu zostać – Nie mogę się doczekać – skłamała.
- To świetnie! – ucieszyła się mama – Mamy dla ciebie niespodziankę! O której masz planowany przylot?
- Lecę jedenaście godzin, mamo.
- Czyli będziesz tak koło dwudziestej może dwudziestej pierwszej czasu szwedzkiego…
- Tak, dobrze ja już kończę, papa – powiedziała szybko Alisa i rozłączyła się. Cisnęła telefonem na łóżko. Była załamana faktem, że przyleci jeszcze w nocy. Zupełnie zapomniała o sześciogodzinnej różnicy czasu.
 ,,Mama dzwoniła do mnie o szóstej rano?” – zastanawiała się. Spojrzała jeszcze raz na okno i pomyślała o czekającej jej długiej i nudnej podróży do domu. Najpierw lądowanie w Sztokholmie. A potem długa droga do Södertälje. ,,Wliczając w to korki… Masakra. Kurwa! Nie chcę jechać!” – wydarła się. Kochała swój rodzinny kraj, ale… Doszła do wniosku, że nie ma sensu już się użalać. Pod hotelem stał już bus mający odwieźć podróżujących na lotnisko. Wzięła walizkę i wyszła.

^^^^^^^^^
- Adler, wstajemy! Kurwa, słoneczko przygrzewa a samoloty latają… Adler do cholery! – krzyczał Axl – Stradlin to samo! Ubieramy się, herbatka, kawusia ewentualnie wódeczka i wio!
 Slash podszedł do Stevena i zwalił go z łóżka.
- Ała! – zawołał blondyn – Zwariowałeś?! Kretyn!
 Slash tylko się zaśmiał i podszedł do łóżka na którym leżał Izzy. Ledwo się do niego zbliżył, Stradlin odwrócił się twarzą w jego stronę.
- Ani mi się waż – powiedział czarnowłosy – zrozumiałem za pierwszym razem. Po co mam wstawać?
- Jedziemy na lotnisko! – wykrzyczał rudy – Będzie akcja w chujów sto!
- Aha. A po jakiego chuja, że tak się kulturalnie zapytam – powiedział poirytowany już Izzy.
- Po żadnego chuja! – powiedział Duff który właśnie wszedł do pokoju. Na głowie miał turban z ręcznika – Dlaczego mimo, że mamy dwa pokoje to i tak wszyscy śpimy w jednym?
- Kwestia przyzwyczajenia – powiedział Steven trzymając się za obolałą rękę – Żeby Slash miał kogo zrzucać z łóżka - rzucił przyjacielowi zabójcze spojrzenie.
 Saul i Axl zaśmiali się.
- Po co jedziemy na lotnisko?! – powtórzył pytanie Izzy – Wyjaśni mi ktoś w końcu? Duff? Axl?
 McKagan usiadł na łóżku obok Stradlina i uśmiechnął się.
- Powiem ci w skrócie – zaczął blondyn – Szwedka jeszcze tu zostanie. Przedostajemy się szybko na płytę lotniska, odszukujemy samolot do Sztokholmu, odszukujemy jeszcze Alisę i ty mówisz jej jak jest.
 Izzy spojrzał na niego a potem na resztę zespołu.
- Ja pierdolę! – zawołał – Kocham was. Jesteście genialni! Adler, wstawaj z podłogi i się ubieraj! Nie ma czasu, która godzina?
- Za pięć pierwsza. W sensie trzynasta – powiedział Slash.
- No to szybko! Odlot ma za godzinę i pięć minut!
 Kwadrans później wszyscy byli już ubrani. Axl zadzwonił po taksówkę. Duff pisał jeszcze coś szybko na kartce.
- Teraz ci przyszło pisać piosenkę? – zapytał Steven i podszedł do McKagana.
- Piszę gdzie jedziemy. To żeby Lydia wiedziała gdzie będziemy – odpowiedział Duff.
- Jakiś ty mądry – powiedział Slash – Nie będzie nas szukać, nie martw się.
 Izzy i Axl stali przy oknie wypatrując taksókwi.
- Przyjechała! – zawołali równocześnie – Szybko, na dół!
 Wybiegli z mieszkania nawet nie zamykając drzwi na klucz. Wypadli z bloku potrącając przy tym jakąś kobietę. Szybko ustalili, że koło kierowcy usiądzie Duff. Reszta musiała gnieść się z tyłu.
- Dzień dobry – powiedział wesoło kierowca.
- Do Portu Lotniczego Indianapolis! – zwołał Izzy – Szybko! Dzień dobry – dodał.
- Panowie na samolot się tak spieszą?
- Nie do końca…ale jedziemy najszybszą możliwą drogą…!  – powiedział Slash.
 Piętnaście minut później wyjechali z miasta kierując się w stronę lotniska. Jechali tą samą drogą którą ponad tydzień temu z Dizzym… Przynajmniej Axl, Izzy i Duff. Nagle taksówka stanęła. Gunsi spojrzeli przez okno.
- O cholera jasnaaaa! – zawołał Axl – Jaki korek!
- Nie wierzę… - zawył Izzy – Jak daleko od lotniska jesteśmy?
- Jakiś kilometr… Mniej więcej – powiedział kierowca i spojrzał na siedzących z tyłu chłopaków – A co? Tak bardzo wam się spieszy?
- Wysiadamy i biegniemy na lotnisko! – wypalił Duff i też odwrócił się do tyłu – Macie jakiś lepszy pomysł?!
- Duff ma racje – powiedział Izzy – Nie ma czasu.
 Zaczęli otwierać drzwi. Axl rzucił kierowcy 10$. Kiedy wyszli z taksówki spojrzeli po sobie.
- McKagan biegnie pierwszy. Ja za nim – powiedział szybko Stradlin.
- Jedziemy! – zawołał wesoło Duff i ruszył w stronę lotniska – Kto ostatni ten spędza cały dzień z perkusistą!
- Ej no! – zawołał gdzieś z tyłu Steven.
^^^^^^^^^
 Alisa spojrzała na zegarek, była 14:41. Za jakieś dwadzieścia minut miała odlot. Doszła do wniosku, że jak ma tak bezczynnie siedzieć to kupi sobie chociaż ostatnią amerykańską kawę. Przez cały czas starała się przekonać do wyjazdu. ,,Mama mówiła, że przyjechała ciocia Camila z dziećmi…” – myślała. Choć jej kuzyni mieli dopiero po 8 i 10 lat, kochała ich. Najbardziej obawiała się tej niespodzianki o której wspominała matka. Była też w sumie ciekawa czy coś się zmieniło w jej rodzinnym Södertälje. Nic nie zmienia jednak faktu, że najbardziej bolało ją iż miała nie widzieć swojego ,,Kochanego Przyjaciela” przez sześć miesięcy, jak nie więcej!
 Siedziała tak w zamyśleniu przez piętnaście minut. Z otchłani smutku wyrwał ją dźwięk oznaczający, że powinna już stanąć w kolejce do autobusu mającego zawieźć ją jak i resztę pasażerów na płytę lotniska. Wstała z niewygodnego krzesła i ruszyła wolno w stronę tłumu. ,,Ja pierdolę…nie chcę!’’ – myślała.

^^^^^^^^^
- Je…jesteśmy – wysapał ociekający potem Duff i popatrzył na resztę chłopaków – Kolejne pytanie. Jak dostaniemy się na płytę?
- No to ustaliliście co mamy robić a nie wiecie jak?! – wydarł się Izzy po czym złapał się za gardło. Spojrzał na wielki zegar. Wybiła 15.
- Na stówę jest opóźniony…samolot. Hej! – powiedział Steven gapiący się na niewysoki płot otaczający płytę lotniska – Może tędy przejdziemy?
 Reszta Gunsów podeszła do Adlera i skierowali wzrok tam gdzie perkusista. Slash zaśmiał się i poklepał przyjaciela po głowie.
- No stary! – zawołał – Pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś naprawdę mądrego! Chodźcie chłopaki!
 Podbiegli do ogrodzenia. Postanowili, że Duff przejdzie pierwszy. Potem Steven i Axl a Izzy (ponieważ był drugim najwyższym w zespole) podsadzi Slasha. Reszta Gunsów miała go ‘’odebrać” po drugiej stronie. Chociaż Saul upierał się, że sam sobie poradzi, pozostała czwórka doszła do wniosku, że nie powinien nadwyrężać swoich pokaleczonych rąk.
 Wszyscy bez szwanku przedostali się na płytę. Tam jednak czekał na nich kolejny problem: jak w miarę szybko dostaną się w okolice czekających jeszcze samolotów?
- Hej, a może pojedziemy tym? – zapytał Steven mający dziś same dobre pomysły. Jako jedyny zauważył sześcioosobowy meleks stojący jakieś trzy metry od nich.
- Brawo Adlerku ty mój! – powiedział Saul – Masz łeb! Chyba będę cię częściej zwalał z łóżka – zaśmiał się.
- Jakiś idiota zostawił kluczyk w stacyjce – zawołał Axl – pozwolicie, że ja poprowadzę. Stradlin, siadaj koło mnie i wypatruj Alisy. Reszta do tyłu – zarządził.
 Zajęli swoje miejsca i ruszyli w stronę centrum płyty. Zbliżali się coraz bardziej. Na lotnisku stały trzy samoloty.
- Skąd mamy wiedzieć który leci do Szwecji? – zastanawiał się głośno Duff.
- Może ten co ma szwedzką flagę na ogonie? – zapytał Steven wskazując na pierwszy samolot.
- Ja nie mogę! – zawołał Slash – Steve, to ty?!
- Widzę ją! – wykrzyczał uradowany Izzy – Axl, podjedź jeszcze kawałek!
- Wedle życzenia – odpowiedział rudy – gdzie ty ją widzisz?
- Ta w czerwonych długich spodniach!
- Dobra, tu się zatrzymuję. Wysiadamy wszyscy i musimy pobiec najszybciej jak się da, do schodków!
 Wszyscy się zgodzili. Wysiedli z meleksa i popędzili w stronę samolotu. Alisa już była na końcu schodów. Nagle Duff zobaczył biegnącą w ich stronę ochronę. Wykrzyczał do Izzy’ego żeby się pospieszył z przekazaniem tej radosnej nowiny, bo inaczej mogą mieć mały problem.
- Alisa! – wydarł się Izzy – Alisa!!!
 Brunetka zatrzymała się a wraz z nią wszyscy ludzie na schodach. Młoda Szwedka podeszła do poręczy i zobaczyła czarnowłosego mężczyznę biegnącego w stronę samolotu.
- Izzy? – wyszeptała. Oczy miała wielkie jak talerze – Izzy! O co chodzi? – wykrzyczała najgłośniej jak umiała.
 Stradlin i reszta dobiegli już do samych schodów.
- Alisa, zaczekaj! – zawołał gitarzysta.
- Czekam cały czas. Mów szybko – powiedziała.
- Przepraszam, ale o co chodzi – zapytała Alisy stewardessa.
- Daj mi chwilę! – warknęła. Nigdy nie lubiła stewardess – Izzy, naprawdę jak jest to coś ważnego to mów!
- Alisa…ja – Stradlin spojrzał na uśmiechniętych kolegów z zespołu – Kocham cię.
 Alisa zgłupiała. Nie docierało do niej to co przed chwilą usłyszała. Oczy wszystkich pasażerów i stewardess były skierowane albo na Szwedkę albo na czarnowłosego. Nawet ochroniarze zatrzymali się kilka metrów od samolotu ciekawi co się za chwilę wydarzy. Nagle do dziewczyny dotarło co się właśnie stało. Szybko ruszyła w dół schodów. Kiedy stanęła na płycie lotniska popędziła w stronę Izzy’ego. Rzuciła mu się na szyję.
- Ja ciebie też – powiedziała. Chwilę później spojrzała na samolot.
- To znaczy… - zaczął Izzy.
- Zostaję! – zaśmiała się Alisa.
 Teraz to Izzy zgłupiał. Patrzył się na dziewczynę jak na obrazek. W odpowiedzi uśmiechnął się do niej i pocałował ją. Axl, Duff, Steven i Slash zaczęli bić brawa. Reszta ludzi będących na lotnisku uczyniła to samo, nawet stojący kilka metrów od nich ochroniarze. Do Alisy podeszła stewardessa.
- Przepraszam, ale czy… Samolot za chwilę odlatuje, czekamy na panią – powiedziała i spojrzała na zakochanych.
- Lećcie, ja zostaję! – zawołała i spojrzała na Izzy’ego a potem na resztę Gunsów – Jebać Szwecje! – pokazała środkowy palec ludziom stojącym w dalszym ciągu na schodkach.
 Gunsi byli zaskoczeni reakcją Alisy. Po chwili namysłu zrobili jednak to samo.

^^^^^^^^^
 Chwilę później wrócili do budynku lotniska. Widzieli odlot samolotu w którym według planu miała znajdować się Alisa. Dziewczyna spojrzała na Axla, Duffa, Stevena i Slasha. Kiedy skierowała wzrok na Izzy’ego zaczęła śmiać mu  się prosto w twarz.
- O co chodzi? – zapytał zaskoczony Stradlin.
- Bagaż – wykrztusiła – Moja walizka poleciała do Szwecji!
- Teraz się tłumach rodzicom, głupia! – zawołał Axl i poklepał dziewczynę po ramieniu.
- Ej… Axl dobiegł ostatni! – zawołał po chwili Slash – Spędzasz jutro cały dzień z Adlerem! Współczuję ci stary…
 Wszyscy zaczęli się śmiać. Gunsi z zaistniałej sytuacji a Alisa z własnej głupoty…



17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajefajny obrazek. ^-^ Zaraz... czyżby Steven POMYŚLAŁ?! Rzucił jakąś mądrą sugestię?! Boli mnie głowa, myślący Steven to za dużo dla mnie... XD

    OdpowiedzUsuń
  3. awww, boskie , słodkie i śmieszne <3
    wg, zaproś mnie na stardoll'u. jestem szachrajka139 . tylko napisz że to Ty , ok ? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję ;D
      Jak będę wchodzić (a nie wiem kiedy to zrobię) to cię zaproszę ;p

      Usuń
  4. Awww *3* jak słodko. Nie no, uwielbiam, myślący Adler. Ten odcinek wymiata ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostał weny ;D Ale już się skończyło natchnienie Stevenka :)

      Usuń
    2. Uff. ^-^ jutro dodam posta o baardzo fajnym filmie. :D

      Usuń
  5. hahahaha, cały dzień z perkusistą, ale kara xd Ja nie mogę, skichałam się ze śmiechu przy tej akcji jak to Oni tam zaczęli biec. xd A jeszcze wcześniej to "Adler, wstajemy! Kurwa, słoneczko przygrzewa a samoloty latają", do tego później walizka lecąca do Szwecji, co za zamieszanie. xd Nie no, podoba mi się baaardzo, powiadom mnie o następnym. :D

    Huehuehuehue, możesz być ze mnie dumna, w środku nocy napisałam pierwszy rozdział, który jest dalszym ciągiem zbyt długiego prologu! xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem z ciebie dumna ;D Bardzo dziękuję tak swoją drogą! Jak będę pisać komentarz do pierwszego (twojego) odcinka to cię na pewno powiadomię ;)

      Usuń
  6. Ojej :3 Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich, które przeczytałam do tej pory :D
    Powoli zaczynam się utwierdzać w przekonaniu, że Cię kocham xD
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też cię kocham (czekam na więcej Puchatych Tęczy^^!!!) xD Miło, ze ci się podoba, tak swoją drogą też uważam, że ten rozdział jest jednym z fajniejszych :)

      Usuń
  7. Zajebiście zajebiste. :3
    Na to liczyłam. ;)

    OdpowiedzUsuń