Zdaję sobie sprawę, że to co jest pod spodem może być nudne, ale z punktu widzenia osoby, która wie co jest dalej - nie skreślałabym tej historii. Ona jest zupełnie inna od tego, co pisałam do tej pory. Nie dość, że inna - to jeszcze lepsza. Cierpliwość popłaca, tak?
Wróciłam znów, witam zatem. Witam i zapraszam na wstęp do
,,Another day in Paradise''
* *** *
***
Mieliście kiedyś taką dziwną potrzebę albo chęć spisania
gdzieś swoich myśli, opisania chwil, których nie chcielibyście zapomnieć,
uwiecznić w jakikolwiek sposób coś z waszego życia? Ja tak mam teraz, miałam
zawsze i pewnie mieć będę, bo zauważyłam, że zamiast wyrastać z tego, to
wdrążam się w to jeszcze bardziej i w dodatku mam jeszcze chęć wciągnięcia w to
innych, więc bardzo cieszy mnie fakt, że mi się udało. A wiecie, dlaczego to robię?
Ja też nie, ale mam kilka podejrzeń. Po pierwsze, mam nieco inną mentalność i
charakter, ona też. Po drugie, nie jestem tępa i na taką nie wyglądam nawet,
dlatego nie rozumiem napalonych kretynów, którzy tak myślą, ona zresztą też
nie. Po trzecie, interesuję się w sumie też czymś, na co nie wyglądam może. Ona
też. I tak można wymieniać dalej, po czwarte, piąte, ósme, pięćdziesiąte i
więcej. Ale na co to komu jest, wystarczy wam tylko to, że powiem, że ja i ona
jesteśmy inne, jesteśmy wyjątkowe, jesteśmy zajebiste, jesteśmy perłami w tym
społeczeństwie i zawsze nimi byłyśmy, pewnie też będziemy. I pierwszy raz wam
wspomnę i oznajmię – nie, to nie jest narcyzm. To jest czysty obiektywizm, lub
odbicie w prawdzie, jak wolicie. Ktoś mi kiedyś powiedział, że obiektywizm nie
istnieje, lepiej używać właśnie ‘odbicia w prawdzie’, więc tego się trzymajmy.
Kim jest ‘ona’?
Ona jest moją siostrą - Veronicą. Choć kiedy stoimy obok siebie to…w zasadzie
nawet po pijaku trudno jest powiedzieć, że jesteśmy do siebie podobne.
Przynajmniej jeśli mówimy o wyglądzie (którym się różnimy w prawie stu
procentach, ale i tak jesteśmy hojnie obdarowane urodą). Mogłabym o niej
powiedzieć więcej, ale na pewno sama chętnie to zrobi, zresztą mówi stosunkowo
dużo, więc nie będzie to dla niej problemem. Dla mnie mówienie też jest niczym
trudnym, wiem, że czasem już przeginam, ale co zrobić, jak tak mam?
Tyle wystarczy z
takiego czysto filozoficznego pieprzenia, przecież nikogo to nie obchodzi.
(Mnie obchodzi, ale cicho, dobra.)
Generalnie, to sam
pomysł zrodził się we mnie w ’68, miałam niecałe 10 lat. Znalazłam jakiś stary
zeszyt, zaczęłam w nim pisać i wyszło tak, że piszę do dziś, mimo, że jestem o
wiele starsza. Siostrę chciałam do tego przekonać, ale mi nie wyszło. To znaczy wtedy nie, bo teraz będzie tu truć
o swojej egzystencji razem ze mną.
- PO CO?
A czemu nie? –
pomyślałam. Nie wyobrażacie sobie tak kobiet, które pracują jak my i wyglądają
jak my. Wspominałam o perłach. Ludzie, którzy poznali nas zawsze mówili, że
jesteśmy cenne i wartościowe. Mamy godność, mamy honor, mamy cele i siłę.
Staramy się przynajmniej. Gracja i klasa, oczywiście. Dlaczego?
Jest rok 1984, my
żyjemy w centrum Los Angeles, otoczone przez młodych, którzy chcą dorosnąć
szybciej, przez pijanych i nagrzanych, którzy po prostu ‘łapią chwilę’, przez
niespełnionych muzyków, w których wciąż tli się nadzieja, przez panienki, które
chętnie pobawią się z twoim mężem, kiedy ty jesteś w pracy albo w domu z
dzieckiem czy kimkolwiek innym, przez dilerów, którzy tylko czekają aż
zaczniesz im płacić grubą kasę za szczęście, które zgubi cię w rezultacie.
Żyjemy w pieprzonym świecie, który jest przepełniony przez głupców, nie
wiedzących, czego chcą a samo życie trwa tu krótko, czasem nawet myślę,
że jak dożyje się tu do trzydziestki, to potem już będzie dobrze. To jest
smutne, ale prawdziwe. Życie tu jest kolorowe, ale kiedy stracisz umiar, to ta
farba blaknie i nie ma już nic. Wtedy to już chyba się tułaczą, byle do
śmierci. Ale z drugiej strony, to ich wybór, niech robią co tam sobie chcą, mi
nic do tego. Jedynym moim celem jest opisanie tego życia z innej perspektywy,
nie z punktu widzenia ćpuna i wiecznie nieogarniętej pseudo gwiazdy. Z punktu
widzenia kobiety, która stara się trzymać poziom i grację na miarę lat osiemdziesiątych.
Cnota, hm...?
***
Prawda jest taka,
że nas wyzywają od wrednych, zacofanych, dzikich, nienormalnych i innych.
Śmieszne to jest tylko do czasu, serio. Ileż można. Nie rozumiem mentalności
jakiejś połowy dzisiejszych lasek, moich rówieśniczek. Jak można pierdolić się
z każdym ładnym facetem, którego spotkało się pół godziny wcześniej przy ladzie
w jakimś klubie? I tak co noc na przykład. O co chodzi, dlaczego tak robią? Nie
rozumiem jeszcze…zresztą, nie teraz o tym. Nie rozumiem wielu rzeczy, które
mnie otaczają. Przynajmniej mam to szczęście, że dorastałam w latach
siedemdziesiątych. Mogłabym urodzić się kilka lat wcześniej i mieć w nich tyle
lat, ile mam teraz, tak na dobrą sprawę. Co prawda tu, gdzie żyję nie jest mi
źle, ale czasem ten ‘klimat’ mnie przerasta. Przytłacza, gubię się. Nie ma tu
gdzie uciekać, w nocy jest gorzej niż w dzień, neony oślepiają, pijani ludzie
chodzą jakby na ulicy byli tylko oni. Nocą to miasto jest trochę jak dżungla a
my zwierzętami w niej. Alice pod koniec scharakteryzowała świat, do którego
należę, należymy. Brzmi to śmiesznie, naprawdę brzmi śmiesznie. To brzmi jak
absurd, ale tak jest. Niestety chyba. Ja rozumiem, że można się bawić. Że można
się napić, zapomnieć czasem. Ale to ma być rozrywką, no na litość boską. Jak
tak można żyć?
Nie wiedzieć,
gdzie się mieszka i czy w ogóle gdzieś. Nie wiedzieć z kim się spało i
dlaczego. Nie wiedzieć, co się robiło i kiedy. Nie wiedzieć, dlaczego tak – nie
inaczej. Jak do cholery można w taki sposób tracić świadomość z własnej woli?
Nie wiem, dlaczego
nie chciałam pisać, kiedy Alice siedziała za ścianą i kończyła pięćset
sześćdziesiątą dziewiątą kartkę z jednego dnia. Chyba po prostu mi się nie
chciało tego tak obrazowo opisywać, bo przemyśleń i swoich uwag do otaczającego
mnie świata miałam od zawsze niemało. Czepiam się wielu rzeczy, co denerwuje
innych, ale co mam zrobić, skoro również mam tak? Trzeba się z tym pogodzić i
albo kochać mimo tego – albo odejść. Nie chcę łaski i niczego na siłę przecież.
Ale wracając do
ogólnego opisu tego wszystkiego, hm…jesteśmy perłami? My? Perłami? Kurwa, nawet
i perłowymi diamentami możemy być. To jest prawdziwe, my naprawdę się wybijamy.
My naprawdę mamy inteligencje o wiele większą od tych nieludzko bardzo
wypchanych i napompowanych cycatych lasek, które zaliczyłabym do podludzi.
Przeraża mnie to, po co one są? Dobra, mniejsza już z tym. Zawsze takie były i
pewnie będą, prostaka na diament nie stać.
Ta przemowa nie
prowadzi donikąd. Wiecie, po co ona jest? Bo chcemy tutaj rozpocząć kilka
myśli, powiedzieć coś o tym, dlaczego je w ogóle rozpoczynamy i wytłumaczyć skąd w nas jest tyle ‘zawyżonej’ samooceny. Jakie to jest żałosne, ona wcale
nie jest zawyżona. Chcemy w was obudzić ciekawość do zapoznania się z pięknym,
prostym-krętym życiem kobiet, które pewnymi ikonami mimo wszystko się stały. I
to nie dlatego, że mąż jest sławny, no proszę was. Niektóre bazują na cudzym
majątku i sukcesie, ale niektóre po prostu do sukcesu własnego wykorzystują to,
co mają i umieją. Wybór do nas zależy przecież.
No i my wybrałyśmy dobrze.
***
- Chcemy tylko powiedzieć, że każde życie jest wyjątkowe.
- Że każde jest historią.
- Każde marzenie ma sens.
- Każda myśl po coś jest.
- Każde zdarzenie coś wnosi.
- Każda sytuacja czegoś uczy.
- Nie trzeba zatruwać sobie umysłu używkami, by działo
się Coś.
- Trzeba umieć mózgu użyć i bez tego.
- Życia nie łapie się poprzez zapadanie się w nałogi.
- Nałogi zabijają.
- Życie ma sens, kiedy świadomie przemija.
- Wtedy się żyje.
- Jesteśmy czyste, jesteśmy inteligentne, cywilizowane,
tradycyjne.
- W zasadzie jesteśmy prawdziwymi kobietami.
- Miałyśmy trochę takie 'typowe dzieciństwo', potem typowy
wir nastoletnich problemów i buntów. Ojciec, matka, macocha. To już dłuższa historia.
- Fałszowanie dokumentów, wykręcanie się od zobowiązań,
ucieczki.
- Praca niby banalna, ale to dzięki niej znalazły się i
miłości.
- Nie wiedziałam, że tak potoczy się moje życie. Nie
wiem, jak toczyć będzie się dalej.
- Ja też nie, choć gdy miałam 13 lat, to uznałam, że jest
kurewsko nudne i będę nikim. Żałuję.
- To wszystko brzmi jak brzmi, ale nie skreślajcie nas.
Pokażemy wam nasz świat z naszej perspektywy.
- Nie wiecie jak to jest, kiedy stoisz niby na równi z
innymi, ale tak naprawdę dzieli was kanion i ty tylko patrzysz jak po kolei
spadają w dół. Podczas gdy dla ciebie droga do tego, czego szukali oni jest
przejrzysta jak nigdy.
* *** *
Nie byłabym sobą, gdybym nie poprosiła o jakikolwiek znak, że ktoś przeczytał. Na komentarze chyba liczyć przestałam, więc pozostały reakcje.
Z góry dziękuję.
Czekałam z niecieepliwością aż coś sie pojawi i się doczekałam. Dziękuje.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że ktoś czekał. I ja dziękuję.
UsuńŚwietne! Pisz, pisz! :D :D
OdpowiedzUsuńJeej, już nie mogę się doczekać, co będzie dalej :D
Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej :)
UsuńJak ja się cieszę, że zaczęłaś pisać!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl, jest taki...taki jedyny w swoim rodzaju, o. Niepowtarzalny.
Pisz, pisz. Z niecierpliwością czekam na nową część.
Też się cieszę, że się przełamałam i jestem znów.
UsuńDziękuję Ci bardzo, ważne jest dla mnie to, co piszesz!