Isbell1012: Cóż, nareszcie się pojawił. Jest w nim dużo dialogów, ale muszą tu być, bo są ważne. Mam nadzieję, że się spodoba i nie będziecie zawiedzeni. Ponad to jutro powinien pojawić się nowy rozdział na Fontannach. Przepraszam za wszystkie błędy, ale sprawdzałam to późno i mogłam czegoś nie zauważyć. Zapraszam do lektury.
Dwójka mężczyzn w mundurach wojskowych
zapukała do drzwi domu. Tego samego gdzie paręnaście dni temu obudzili się
Gunsi. Drzwi otwarła im ta sama mało rozmowna kobieta. Mężczyźni weszli do
środka i usiedli przy stole kuchennym.
- Krystynko, oni tutaj
są? – zapytał jeden z nich i spojrzał na kobietę.
- Ależ skąd! Ostatnio
byli tu z tydzień temu…nie wiem czy jeszcze się zjawią – odparła zaskoczona
pytaniem bruneta. – A czemu pytasz?
- Szukamy ich oraz całej
tej barwnej armii – wyjaśnił drugi z nich, czarnowłosy.
- A na co wam oni akurat
teraz?
- Kazano nam do nich
pójść i zobaczyć jak sobie radzą…może weźmiemy kilku z nich z okopu… -
rozmyślał brunet. – A wiesz może gdzie są? To znaczy, gdzie mają ten swój okop.
- Oczywiście, że wiem! A
panowie wiecie może…dlaczego oni tu są…? – zapytała niepewnie.
- Nie do końca, to wie
tylko nasz dowódca.
- Ale coś wiecie.
- Coś tak…
- No mówcie, proszę! –
nalegała.
- Większość jest zza
oceanu, z Ameryki – zaczął czarnowłosy i spojrzał na swojego kolegę. – Rzekomo
wyglądają tak jakby przybyli z przyszłości, widziałaś ich, prawda?
- Och tak! Są
niesamowici! Ci mężczyźni mają długie włosy, takie jak ich narzeczone! A inni
mieli nawet twarze przyozdobione czarnymi kreskami na policzkach albo takie
nieuczesane włosy! – Krystynka była wyraźnie podekscytowana wyglądem
cudzoziemców. Spojrzała na zaskoczonych mężczyzn.
- Imponujące…ale,
wracając do tego o czym mówiłem…
- Proszę, dalej! –
poganiała go.
- Spokojnie. Z tego co
zrozumiałem, przywiodła ich tu wokalista, której imienia nie pamiętam i jest
ona pozytywną i zakręconą osóbką. Mało tego, takich jak ona jest więcej, bo
chyba trzech. Ale nie powiem nic więcej, bo nie mam zamiaru wprowadzać cię w
błąd, moja droga.
- Niesamowite! – pisnęła.
- Rzeczywiście, ale teraz
to my mamy pytanie…powiesz nam gdzie oni są?
- Pewno, to nawet nie
jest tak…daleko – powiedziała po czym w skupieniu i z precyzją opisała
mężczyzną jak najszybciej dojść do okopu w którym dzielnie walczyła ta jakże
barwna armia.
^^^^^^^^^
- Ktoś idzie… - mruknął
Axl i spojrzał na czuwającego obok Izzy’ego. Czarnowłosy zwrócił głowę w tą
samą stronę co rudzielec, by móc dostrzec to co lekko zaniepokoiło jego
przyjaciela.
- Nawet dwie osoby –
dodał Stradlin. – Strzelać?
- Nie wiem…nie wyglądają
na wrogów.
- Niby racja, idą prosto
w naszą stronę, nie chowają się po krzakach…
- Iść po Adlera?
- Ja pójdę.
- To idź, tylko tak w
miarę szybko.
- Jasne – powiedział idąc
pewnym krokiem w stronę gdzie powinien być Steven oraz Slash. – Steve? – zaczął
niepewnie kiedy tylko znalazł się wystarczająco blisko blondyna.
- Hm? – mruknął powoli Adler odwracając głowę w stronę Izzy’ego. – O co chodzi?
- Możesz ze mną pójść?
Dosłownie na pięć minut, Slash sobie poradzi…
- Teoretycznie to mogę,
ale o co chodzi?- powtórzył pytanie.
- No chodź po prostu! –
Izzy chwycił Adlera z rękę i szybkim krokiem ruszył w stronę gdzie pozostawił
Axla.
Kiedy doszli, zobaczyli, że rudzielec rozmawia
z dwoma mężczyznami jak gdyby nigdy nic. Izzy i Steven zadawali sobie jedno
pytanie: kim oni są? Stali chwilę i patrzyli na nowych. W pewnym momencie jeden
z nich, ten brunet zauważył stojących na uboczu.
- Steven Adler? – zapytał
unosząc brew.
- Tak…a pan…owie to…? –
powiedział wolno perkusista i spojrzał przenikliwie na mężczyzn.
- Wasi sojusznicy! Eryk i
Wiktor.
- Aha – uspokoił
się i zastanowił się nad kolejnym pytaniem. – W jakim celu postanowiliście nas…uhm…odwiedzić?
- To jest właściwe
pytanie, Steven, o ile można się tak zwracać.
- Można, spokojnie. Więc?
– dopytywał.
- Więc…hm, moglibyśmy pomówić
o tym na osobności? To ważne.
Steven spojrzał zaskoczony na Eryka i jego
towarzysza. Nie miał pojęcia dlaczego i po co ci panowie tu przyszli i dlaczego
chcą z nim rozmawiać na osobności. Przeniósł wzrok na zdezorientowanego Axla a
potem na stojącego obok, chyba zamyślonego Stradlina. Znów na mężczyzn. Pokiwał
twierdząco głową i ruszył w ich stronę z nadzieją wyjaśnienia tej całej
sytuacji.
^^^^^^^^^
- Duff?
- Tak, Sandra, posłuchaj
mnie.
- Co cię stało…?
- Obiecasz mi jedną,
jedyną rzecz?
- Nie rozumiem…
- Obiecasz?
- No…tak. Ale co się
stało? Dlaczego nie jesteś w okopie? Jak się mają chłopaki? A Jeff?
- Co się stało…no…więc…ja…on…my…matko…
- Duff?...
- Ehm, ja nie umiem ci
tego powiedzieć, ale spróbuję…Jeff…on…on nie żyje.
- Pro…proszę? McKagan,
żartujesz sobie ze mnie? Bawi cię to do cholery?!
- Nie żartuję. Został
zastrzelony…i…
- Nie. Nie, nie NIE! Co
ty pierdolisz?! Przestań się błaźnić, nie wierzę ci!
- Nawet nie wiesz jak
bardzo chciałbym żartować…
- A..a…AAA! KTO MU TO
ZROBIŁ?!
- Błagam, nie ka…
- KTO MU TO ZROBIŁ
PRZEROŚNIĘTA BLONDYNKO?!
- Niemiec…i…i…
- I?!
- I W PEWNYM SENSIE JA!
- C-co…?
- Niepotrzebnie tam
szedłem wtedy, mogłem zostać i wszystko byłoby dobrze…
- Mój narzeczony nie żyje przez ciebie…?
- Ale ja naprawdę…
- Niemożliwe…no przecież
ja się zabiję…!
- Nie mów tak, przepraszam…
- 'Przepraszam' nikomu
życia nie wróci!
- Sandra…nie możesz…
- Nie?
- Przestań…
- Nie?
- Sandra…
- TO PATRZ.
- NIE MOŻESZ, NIE, STOP!
Ale było już za późno.
^^^^^^^^^
16 września 1939
Ten list.
Zostałem
poproszony przez nijakiego Eryka i jego towarzysza Wiktora o napisanie tego
listu. Nie powiedzieli mi dokładnie co ma w nim być, dlatego sam się nad tym
zastanowię i wykorzystam to co mi zdradzili…mało tego będzie, ale muszę to
napisać…Dlaczego?
Nieco ponad
dwa tygodnie temu zostałem wybrany na przywódcę drugiej grupy. Chyba tej
najliczniejszej. Wiedziałem, że zostanę wybrany, nie wiem skąd, ale to chyba
nie sprawka Janis…moja Pandora tak uważa i raczej ma rację. Jako jedyny myślę tu
naprawdę trzeźwo, więc chyba dobrze się sprawuję w roli…przywódcy.
Nie wiem
dlaczego (znowu nie wiem…) tylko ja się nie boję. Naprawdę. Patrząc na moich
przyjaciół widzę strach i przerażenie…ból. Patrząc na swoje odbicie widzę
determinację i…rozwagę. Można widzieć rozwagę? Ja widzę, więc może i można.
Eryk zasugerował mi opisanie kilku z Moich Najlepszych…chyba tak zrobię.
Slash – zaraz na początku pokłóciliśmy się. Ale
wiem, że działał wtedy pod wpływem nerwów i strachu…nie czułem tego, ale
rozumiem mojego przyjaciela. On taki był zawsze, od najmłodszych lat. Ale mnie
takiego chyba nie znał, ja sam nie znałem takiego siebie, chociaż wiedziałem,
że coś się we mnie kryje.
Duff – jest mu teraz cholernie ciężko, martwię się
o niego. Uważa, że spoczywa na nim ciężar…oskarża się o śmierć Jeffa LaBara.
Nie do końca słusznie. Chociaż nie mam pojęcia co mu…strzeliło do głowy (nie
podoba mi się to wyrażenie) kiedy szedł tam, gdzie powinien być TYLKO Glam.
Izzy – nie okazuje emocji, ale we wnętrzu krzyczy.
Martwi się o wszystko, to do niego nie podobne, a najbardziej o swoją Alisę.
Zastanawiałem się co by się stało gdyby jej…nie było. On by się zabił? Wkurw…wkurzyłby się tak, że by sam powystrzelał wszystkich wrogów?
Axl – też jest do siebie nie podobny. Jest tak
strasznie spokojny, że mam wrażenie, że on jest w jakiś sposób zabity i potrafi
tylko mówić i chodzić. Coś jak robot. Trudno to określić, już chyba nawet nie
myśli o Cyndi. Albo o niej myśli i właśnie dlatego jest spokojny…nie wiem…znowu.
Pandora – moja kochana. Nie widziałem jej trzy
albo cztery dni. Nie umiem o niej nic napisać…nie umiem. Kocham ją i zrobię
wszystko, by czuła się bezpiecznie.
Julia – zaczynam się błaźnić. Piszę o kimś a nie
wiem nic. Nie mamy tu czasu dla siebie. Rzadko ją widuję…jak już to rozmawia ze
Slashem albo…chyba tyle.
Lydia – ma chwilowo dość Duffa. Jest na niego zła,
bo nie umie przemówić mu do rozsądku. Obwinia się tylko o tą cholerną śmierć a
jego żona musi tego słuchać. Lydia ostatnio sprawuję się coraz lepiej,
zastrzeliła dwie osoby…
Alisa – również jest załamana. Załamana faktem śmierci Jeffa. Załamana depresją Veroniki. Załamana tokiem myślenia Duffa. Ale walczy i
jest twarda. Razem z Lydią…są w tym samym miejscu. Również zastrzeliła z dwie
osoby. To nie tak mało…
Patti – ona nie walczy. Ona pomaga chyba tej
kobiecie w domu. Tam gdzie się obudziliśmy dla…muzyki i wolności tego kraju. Z
Axlem widuje się rzadko i to chyba ma na niego duży, niekoniecznie pozytywny
wpływ.
I ja…widzę Pandorę co kilka dni, najmniej
odpoczywam, zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą…nie spałem od dwóch dni.
Ale czym ja się tu skarżę. Co to są dwa dni…
Opisałem to
co miałem, co chciałem. Podczas mojej rozmowy z tymi prawdziwymi Polakami
miałem wrażenie, że rozmawiam z…kimś lepszym ode mnie o nieskończoną ilość
razy. Oni byli inni niż my. My walczymy za ich kraj i jesteśmy przerażeni. Oni
walczą za swój kraj a są pogodni. Nie wiedziałem czemu i chyba dalej nie wiem.
Nie wiem i nie wiem i nie wiem. Co drugie zdanie ma w sobie ‘nie wiem’.
Doszedłem
do wniosku, że napiszę tu o tych co zmarli…zostali do tego zmuszeni. Wiktor
powiedział mi wszystkich ‘naszych’ którzy odeszli. Głupi byłem myśląc, że nie
ma tylko Perry’ego i LaBara…
Pierwszy
zostawił nas Joe. Potem był Jeff. A po nich Robert Plant, Alice Cooper i Doro
Pesch wraz z Litą Ford. Kiedy znaleziono te dwie ostatnie to rzekomo wyglądały
jak pogrążone we śnie. Wtulone w siebie. Ale martwe. Tego jak zginęły nie wiadomo.
I chyba tu
zakończę ten list, coś mnie niepokoi. Coś chyba wisi w powietrzu. Nie podoba mi
się to. Nie będę jednak wywoływał wilka z lasu.
Steven Adler,
Guns N’ Roses,
II
^^^^^^^^^
- To jest niemożliwe! –
krzyknął przerażony Eryk i spojrzał na towarzyszącego mu Wiktora. – On jest
niesamowity! – miał na myśli Stevena Adlera. Blondyn napisał prosty, ale bardzo
prawdziwy list z niezwykłą końcówką. Mówiła ona o czymś co wisi w powietrzu. Wisiało,
nie byle co. Wszyscy ludzie uciekający na wschód, by uniknąć Niemców teraz
prawdopodobnie wracali. Ze wschodu na Polskę najechała Rosja. Dokładnie dzień
po tym jak Adler miał to swoje dziwne przeczucie. – Myślisz, że on wie o tym co
zrobił?
- Szczerze wątpię, ale musimy
przyspieszyć! – powiedział Wiktor i raz jeszcze sprawdził czy w jego kieszeni
nadal znajduje się list. – Musimy im o tym powiedzieć, ich Adler ma w sobie coś
niesamowitego…
- Wiem, ale to było
widać. Oni wszyscy są na jakiś sposób niesamowici, bo…
- Wygląd? – domyślił się.
- Tak…a co z Krystyną?
- Jaką…
- Tą u której wczoraj
byliśmy, kolego. Gosposia z domu gdzie obudziła się nasza wyrocznia…
- Już wiem. A co ma z nią
być?
- Jej też pasowałoby
chyba powiedzieć, że jesteśmy już całkowicie pomiędzy młotem a kowadłem.
- Powiemy jej, spokojnie.
Jeszcze zdążymy…rudzielcu! – krzyknął gdy tylko dostrzegł głowę o tych
charakterystycznych włosach. – Wołaj nam waszego przywódcę, szybko…no już!
Nowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział
UsuńHm, wiesz co? Tak się złożyło, że w ubiegłym tygodniu obejrzałam jeden odcinek nowej serii 'Czasu honoru' i jakoś zatęskniłam za tym serialem, bo w poprzednich latach nie opuściłam ani jednego odcinka żadnej z serii a teraz, cóż... Po prostu na zawsze pożegnałam się z historią, choć nie wiem czy mogę tak powiedzieć, bo w końcu na studiach też ją mam. W każdym razie pomyślałam sobie wtedy, że szkoda, iż te zespoły tylko walczą i tak mało ukazujesz tutaj ich życia poza okopami, bo sądzę, że mogłabyś i byłabyś w stanie w fajny sposób to opisać, ale to Twoja fabuła, więc się nie będę wtrącać. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, w jaki sposób zginęła Sandra? Chyba strzał, skoro tak szybko ze sobą skończyła. Cóż, Duff będzie miał teraz dwie osoby na sumieniu i to zupełnie niesłusznie.
Steven to jakiś prorok, w liście wykrakał kłopoty i proszę... mamy wkroczenie poza granice RP Rosjan i to bez wcześniejszego wypowiedzenia wojny. Nieładnie, nigdy nie lubiłam naszych wschodnich sąsiadów.
Bardzo udany rozdział :)
Wybacz mi, ale nie :( nie mam ochoty ani do pisania, ani do czytania... chciałam ci to już jakiś czas temu napisać. Przepraszam, że marnowałam twój czas.
OdpowiedzUsuń:OOOOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńNie możliwe.
Lita Ford? Alice Cooper?! ROBERT PLANT?!
CZY TY MASZ SERCE, KOBIETO?!
Biedny Duff... W sumie nic nie zrobił, a ma na sumieniu dwie osoby...
List Stevena był po prostu zajebisty *.*
W ogóle od wczoraj strasznie słabo mi się robi jak słyszę o wojnie. Oglądałam film "Życie jest piękne" i po prostu...
owajeoajoer, rozklejam się XD
Pisz szybko następny.
Tym bardziej, że Lilly ma rodzinę i małe dzieci ;/ Ale są ludzie i debile, ech.
OdpowiedzUsuńWyznania Scotta są szokujące.
Wybieram się w czerwcu na koncert Bon Jovi, ale nie wiem jak to wyjdzie, bo wypada akurat w czasie letniej sesji egzaminacyjnej ;/
A jakie kowbojki?:D
Aaaa uwielbiam to zdjęcie, z tylnej okładki 'Patrząc jak krwawisz' :)
Nowy komiks na http://xcreatures-of-the-nightx.blogspot.com . c:
OdpowiedzUsuńMam Polaków, Mam Polaków, haha, cieszę się z Polaków!
OdpowiedzUsuńI dowiedziałam się, jak ma na imie ta kobieta, co zwsze jest określa, jako jaką dziwna. W sumie, teraz to się tam zastanawiam, czy ona ma jakieś głębsze znaczenie, czy może jest, bo jest. No i teraz Erik i Wiktor... Hmm, no zastanawiam się, kim własciwie są. Raczej się domyslam, że wojsko Polskie i tak dalej, ale tak się zastanawiam, czy zwykłe szeregowe, czy moze trochę wyjżej stopniem. I mają Stevena za wyrocznie, haha.. No dobra, Steven wrózka i jego jakby przewpowiednie się sprawdzają. Hmm, no i na Polskę najechała Rosja. Tak sobie teraz myślę, ze to musiało byc nprawdę staraszne. Bo ludzie uciekali na wschód, a tam to samo gówno. Przypomniała mi się teraz scena z jednego z filmów o Janie Pawle II, gdzie własnie na moscie, ci ze wschodu krzyczeli do tych z zachodu, ze maja zwiewac, bo Rosjanie ruszyli na Poslkę. Eh, maskara...
Stevie nic nie wie, ale jest dzielny i ma w sobie jakaś tam siłę i w sumie, to wie wszystko, ale nic. No cóż, nie dziwię się, że nie rozumie, co się z nim dzieje.
No i mówiłas, aby krzyczeć, jak u kgoś nie skomentowałaś, to ja krzyczę. Wisisz mi komenta :D
Pozdrawiam :*
JAK MOGŁAŚ ALICE COOPER I ROBERT PLANT?!JAK?! :C
OdpowiedzUsuńZawsze widziałam, że Adler to wyjątkowy człowiek, ale nie aż tak żeby przewidzieć coś takiego o_O Jak Gunsi i inni gadają z polakami? tzn. po jakim języku? Większość tekstu to dialogi, no ale to i chyba lepiej:3 Czekam na dalsze odcinki :3
Nareszcie nadrobiłam. ^^ świetny rozdział, lubię jak jest dużo dialogów. Ale...
OdpowiedzUsuńZabiłaś Planta *n*
Cholera. Nie? Jasna cholera.
OdpowiedzUsuńPięknie Cię proszę, jak następnym razem tak zapuszczę Twojego bloga, to jebnij mnie czymś w twarz. Mocno. Dziękuję. A teraz przejdę do tej kolejnej części komentarza.
Powiadomiłaś mnie o kolejnym rozdziale i to mi przypomniało, jak bardzo tęsknię za Twoim blogiem i jakie mam okropne zaległości. Siódmy rozdział nowego opowiadania, więc stwierdziłam "a co tam! Na razie przeczytam to, pierwsze skończę później, dużo mi go nie zostało..." No i zaczęłam czytać to nowe... To jedno z najbardziej wciągających, jakie czytałam, na pewno jedno z najciekawszych. ;D Ostatnio czytałam "Operację Dzień Wskrzeszenia" (Pilipiuk moim Bogiem... xD) i teraz, czytając to powyżej, miałam wrażenie, że gdyby to przepuścić przez taką profesjonalną korektę, zbindować i dodać okładkę, to by była książka, która mogłaby stać na półce w księgarni obok dzieł Pilipiuka i Pratchetta.
Widziałam, że każdy Cię chwalił, że zajebisty pomysł, że geniusz, że idealnie i szkoda, że nie znam lepszych komplementów, bo bym Ci je tu napisała, a tak to... Czuję, że Cię nie doceniam w tym komentarzu tak, jakbym chciała.
Najlepszą postacią moim zdaniem jest Jim, chociaż nie ma o nim mowy zbyt dużo, ale jak tylko o nim wspominasz, to czuję taką magię...
Swoją drogą Steven przywódcą - kocham Cię za to. Prędzej spodziewałabym się Axla, ale to nie byłoby ani w połowie tak genialne.
Matko, to jest tak... Realne... (No, wiem, że to zupełna fantastyka, ale chodzi mi o taką plastyczność... Że to wszystko się tak przeżywa, jakby się tam było! Czytając, czułam strach, nadzieję, przejęcie, ból... No czułam się, jakbym tam była z nimi).
No i wiem, że to poniekąd okrutne, ale podoba mi się, że oni tam naprawdę giną... Znaczy ja bym się chyba nie odważyła nawet pomyśleć, że np Perry czy Plant mogliby zginąć, ale to sprawia, że to wszystko się wydaje jeszcze bardziej prawdziwe. Bo na początku trochę się bałam, że wszyscy przeżyją i będą cały czas wygrywać itd... A tu taka... "Miła" niespodzianka...
No cóż... Czekam na kolejne rozdziały, bo teraz żyję tą historią, jakby na to nie patrzeć...
Wreszcie poczułam wenę, wiesz? xD Natchnęłaś mnie :D
Także już się żegnam, jeszcze raz przypominam, że jesteś geniuszem i że Cię kocham i cóż... spadam pisać ;)
Dzięki <3
Jeśli jeszcze ci mało schizy i głupoty, a twój psychoanalityk nie zorientował się, że nie stosujesz się do jego zaleceń i jest z tobą coraz gorzej, to zapraszam tu: http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com/2012/11/duffo-basn.html. NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
OdpowiedzUsuńAutorki tego czegoś: Sonn&Mikaela
PS: No to teraz tak zupełnie szczerze, od Mikaeli. Nie wyrabiam z czytaniem tego wszystkiego. Bardzo mi zależało na czytaniu tego bloga, ale nie daję rady. Przepraszam. Jeśli mi się uda, to spróbuję jeszcze kiedyś wrócić do tego opowiadania, ale teraz, przez mojego lenia i nawału innych zajęć, nie dam rady :< Wybaczysz?
INFO : http://out-of-the-game.blogspot.com/2012/11/ekhm.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział Zagubionego Księcia http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńROBERT, ALICE, DORO?! NIEEEEEEEEE. :<
OdpowiedzUsuńnie mam wyjścia, muszę to przeżyć. ładny list Stevena. :) przeczytałam aż 3 razy. podobało mi się to, jak wszystkich po kolei opisywał.
zastanawia mnie jeszcze Duff i ta Sandra. powiedział jej o tym, że Jeff nie żyje, a ona powiedziała, że się zabije. Duff jej to odradzał, ale było już za późno. mam rozumieć, że się zastrzeliła, tak? :< nieeee, wszyscy umierają...
ok, czekam na kolejny. zakazane fontanny nadrobię jutro. :) teraz zapraszam do siebie na nowy rozdział. :) http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
Nowy rozdział, http://lets-go-to-bed.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńZARAZ ZABIERAM SIĘ ZA NADRABIANIE! A TYMCZASEM NOWY U MNIE :) http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - znów nowy. Jeżeli będziesz czytać, to proszę, zostaw komentarz.
OdpowiedzUsuńhttp://guns-n-rainbows.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy :33
Skończyłam.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że nie wiem jakim cudem jesteś w stanie uśmiercać TAKICH muzyków... Rycze..;(
Rozbraja mnie taki poważny Steven. Jak to sobie wyobrażam, to od razu mam uśmiech na twarzy.;)
Mialas zajebisty pomysł na to wszystko. Totalnie orginalne i na swój sposób piękne... Ale straszne.
Nie potrafię się tutaj narazie rozpisać. Czytam wszystko z takim strachem, niepewnością... Jakbym tam była. Pisz dalej, tylko nie przestawaj, proszę. Czekam na więcej.:)
zapraszam na 3 rozdział. :) http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNakarmiłam rybki, znowu xD
OdpowiedzUsuńA nawet rozdział przeczytałam w końcu! List Stevena mnie wzruszył ;_; poważnie, to jest pięknie napisane! Intrygują mnie ci dwaj żołnierze. Powiem Ci, że podniosłaś poprzeczkę na bloggerze, oj i to jak! Pędzę do kolejnego rozdziału ;*
The reason why some Vita Array stand up is that it will be designed in order
OdpowiedzUsuńto not just for pull our own grease rolling
around in its veggies, additionally it enables you to
herb an fabrics throughout the parts. Within the
serp almost certainly be look for for which you get about it have to
have larder apparatus. If your mixer is constantly away
from that let you notice, it could emphatically are a note for your needs to make the healthier different than work with it.
Look at my site: pastry blender stainless steel
Performing work together, then you can certainly look
OdpowiedzUsuńforward towards optimum function. It comes down individuals
consequently each and every single separation an element are often purged of and will be an outdoor looking out for juicer
permit get forced out along the calculator basic any other white goods and planning to cover up they
up plantar to cabinets. You may imagine of such health and wellbeing statements though just another
variety counterfeit an insurance claim developed to thief folk keen on
acquiring the gadgets. This can be done although it usages merely the skin tone color but discarding the skin bout and your " floating " fibrous membrane layer.
My page; used dj equipment
These kind juice extractors could be a wide range of assortments to fulfill a variety of
OdpowiedzUsuńcontrasting work. Some of the beautifully dowel model is just
not close off the sector of your motorcycle properly.
Lots of people are used with your evening smoothy fuses?
The specific cider render through the Efficient Music artist juice
extractor washing machine was probably quite high both in checking out using organization, green beans and as well wheat-grass.
Rr 950 - Causes brilliant, become the base pulp-free liquid.
Stop by my page; blender reviews