- No ja nie mogę! Ja po prostu nie
wierzę! NO NIE MA TO JAK WYZYWAĆ RODZINĘ OD SUK! –Izzy nie panował nad swoją
złością – Kurwa, kiedyś…jak go jeszcze raz zobaczę to mu naprawię tak ten
krzywy ryj, że już na pewno nie znajdzie dla siebie jakieś pannicy! Nawet
najgorsza wiedźma nie jest na tyle zła by z nim być, KURWA! Duff, daj mi
papierosa, szybko. PIERDOLĘ, szybko!
McKagan był równie wściekły jak Izzy. Chyba
wszyscy byli w takim nastroju. Z wyjątkiem Alisy. Ta siedziała spokojnie na
cegle leżącej przed opuszczonym blaszakiem. Patrzyła się przed siebie i
uśmiechała się. Wiatr targał jej rozpuszczonymi włosami na wszystkie strony a
jej myśli szalały jak huragan. Lydia chodziła tam i z powrotem klnąc pod nosem.
Nagle Slash popatrzył na poszkodowaną brunetkę.
- Dlaczego on cię nazwał…bezpłodną
suką? – zapytał niepewnie. Izzy już chciał dorzucić swoje trzy grosze, ale
Alisa zatrzymała go.
- Spokojnie, kochany – uśmiechnęła się
do czarnowłosego a potem spojrzała na Saula – ,,dlaczego’’ pytasz? Ach, to
bardzo proste. Jakieś trzy lata temu dowiedziałam się, że nie będę mogła mieć
dzieci. To wszystko zawdzięczam nikomu innemu jak mojemu kuzynowi. Tak, Noah jest
temu winny! Jej!
- Jak to Noah?! – zapytali chórem Gunsi
i Lydia wlepiając w Szwedkę oczy.
- Jechaliśmy samochodem do Sztokholmu.
Prowadziła moja mama a Noah siedział obok. Ja spałam na tylnym siedzeniu.
Obudziłam się już w szpitalu. A więc, dlaczego mówię, że to wina kuzyna? Już
wam tłumaczę…ten kretyn rozmawiał cały czas z moją mamą aż nagle nie wiem czemu
ją pchnął z całej siły. Straciła kontrolę nad samochodem i doszło do wypadku w
którym o mało nie zginęła. A ja się czułam świetnie! Do czasu aż ten pierdolec
mi oznajmił, że lekarze mówią, że nic nie zagraża mojemu życiu, ale nie będę
mogła mieć NIGDY dzieci. Miałam go ochotę zabić. Pobiegłam do lekarzy i
zapytałam czy to prawda. Tak, prawda. Płód się nie rozwinie…i Noah zadowolony z
siebie zniknął bez śladu… A ja? A do
mnie powraca co noc to wspomnienie i ten ból, że nigdy nie będę mogła być taka
jak moja matka… - spojrzała na przyjaciół wyglądających jakby zaraz mieli się przewrócić
i uśmiechnęła się najszerzej jak umiała – Fajnie? Bo mi się wydaje, że jest
ZAJEBIŚCIE! Może to oblejemy?! HURA!!! Mój kuzyn jest pedantem bez jaj i kocha
pozbawiać kobiety ich największych zalet a potem wyzywać ich od BEZPŁODNYCH
SUK! Ja nie mogę, ale się pośmiejemy – wpadała w coraz większą furię – A może
go zaprosimy na imprezę?! MOŻE GO ZAPROSIMY?! CZEMU NIE! Lydia, może jeszcze ty
zostaniesz pozbawiona daru rozmnażania się! Będzie super, mówię wam! A jak dobrze pójdzie to może i was też jakoś fajnie przezwie...CO CHŁOPAKI!?
^^^^^^^^^
Gunsi siedzieli już od szóstej przed blaszakiem i palili
jednego papierosa za drugim. Każdy myślał o tym co wczoraj powiedziała im Alisa która siedziała z Lydią w
środku blaszanego pudła w którym postanowili pomieszkać przez jakiś czas. Duff nagle wyciągnął
sobie z ust papierosa i cisnął nim w cegłę po czym wstał i spojrzał na
chłopaków. Odchrząknął i uśmiechnął się do nich.
- To co spotkało Alisę jest najgorszym
co może spotkać kobietę – zaczął – Ten chuj Noah jest skończonym idiotą, ale do
niego wrócimy kiedy indziej. Mam dla was pewien komunikat. Nie pozwolę by kogoś
jeszcze spotkało coś takiego. W sensie kobietę. Dlatego właśnie dziś, właśnie
teraz mówię wam, ze biorę jedną z przedstawicielek tej zajebistej płci pod
swoją opiekę…tak! Jestem szczęśliwym, zakochanym basistą. A w kim? Lydia! –
zaczął się śmiać jak głupi. Pozostali Gunsi spojrzeli po sobie i też zaczęli
się śmiać.
- Brawo Duffy! – zawołał wesoło Steven –
Zostało ci jeszcze tylko jedno – spojrzał na McKagana – POWIEDZ JEJ TO! A ty
Axl, co tam z tą twoją blondi?
Rudzielec spojrzał z dumą na kolegów po czym
oznajmił im, że rozmawiał z nią pół godziny i, że była w szoku. Powiedziała mu,
że uwielbia Gunsów.
- A tak w ogóle ma na imię Patti i była
na naszych koncertach w Indianapolis. I…jutro się widzimy!
- Chyba na koncercie – wtrącił Adler –
Alisa spotkała taką swoją koleżankę i coś tam gadały i Pandora, czyli ta laska
czarnowłosa powiedziała, że gramy tam gdzie ostatnio a Alisa jeszcze tam gdzieś
zadzwoniła i tak to wyglądało mniej więcej. Fajna dziewczyna, taka wygadana też i
ma siostrę.
- O! – zawył Izzy – Co do rodzeństwa!
Spotkaliśmy Leona i on ma brata i ten brat gra na gitarze w takim jakimś
zespoliku i spotkaliśmy tego brata właśnie i okazało się, że ten brat to…
- To nasz kolega! Adler pamiętasz może
nijakiego Gilby’ego? – powiedział Slash.
- Pieprzysz!? Spotkaliście Gilby’ego? I
co tam u niego? – dopytywał podekscytowany Steven.
- Gilby Clarke? – zapytał wolno Duff –
Taki brunet?
- Tak! Znasz go?
- Tak trochę…a wy go znacie? – spojrzał
na Izzy’ego i Axla.
- Nic mi to nie mówi – powiedział rudy.
- No mi też, ale fajny gość! - dodał Izzy.
- No mi też, ale fajny gość! - dodał Izzy.
Rozmowa toczyła się i toczyła. Nikt nic nie wiedział a za razem wiedział wszystko. Axl spotkał blondynkę o imieniu Patti której nie widział nikt oprócz Duffa. McKagan zakochał się w Lydii o której wiedział tylko to co mu powiedziała. Steven opowiadał o Pandorze którą widział tylko on a zrobiła dla nich coś ważnego. Izzy rozmawiał z Leonem który wie wszystko o ich koncertach w przeciwieństwie do Gunsów. Slash był zachwycony spotkanym Gilbym którego nie znał Axl i Izzy. A Alisa i Lydia nie wiedziały zupełnie nic.
^^^^^^^^^
Dochodziła szesnasta. Lydia i Alisa szły wolno w stronę parku w celu "wywietrzenia złych emocji" jak to powiedziała Wagner. Rozmawiały ze sobą swobodnie, chociaż brunetka co jakiś czas musiała powyzywać swojego kuzyna a przyjaciółka jej pomagała. Nagle usłyszały, że ktoś woła Lydię. Odwróciły się i zobaczyły biegnącego w ich stronę Duffa.
- Co nas gonisz? - zapytała ruda.
- Bo ja...ten no...ja muszę...no bo...yyy... - jąkał blondyn. Chciał powiedzieć Lydii jak jest na prawdę, ale nie miał pojęcia jak się do tego zabrać.
- No co? Mówisz jakbyś nie mógł dosłownie.
- No bo ja muszę...tylko nie wiem co ty...bo ja...no...kurwa...
- No powiesz mi to w końcu czy nie?!
Duff patrzył na nią jak na jakieś nie wiadomo co.
- JA CIĘ CHYBA KOCHAM! - ryknął po czym popatrzył na Lydię. Ta stała jak wryta i gapiła się to na blondyna to na Alisę. Przeszedł ją dziwny dreszcz a zaraz po tym zrobiło jej się gorąco. I tak na zmiany. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
,,Duff McKagan, basista z zespołu Guns N' Roses właśnie powiedział, że cię chyba kocha. Ziemia do Lydii...ziemia...ziemia...Wagner, Duff ryknął, że cie kocha a ty stoisz jak ten słup i się gapisz jak wariatka na Alisę! ZIEMIA DO LYDII!!!" - myślała ruda.
Dodałam nowy rozdział http://nothin-lasts-forever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAż mi głupio bo ja u ciebie nie zdążyłam przeczytać :< Obiecuję się poprawić.
Nic, nie szkodzi, spokojnie :) Bardzo dziękuję na info!
Usuńjejku naprawdę dobry rodział , jeden z najlepszych , czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak uważasz? Jak tak to mi miło bardzo :) Jutro jakoś dodam odcinek :)
Usuńserio , tyle emocji i napięcia , naprwdę nic nie mogło mnie oderwać od czytania tego rodziału :)
UsuńMam nadzieję, że Gunsi pijani po koncercie spotkają tego kuzyna i jego też pozbawią największego atutu mężczyzny xd
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Duffa i Lidie i czekam na następny!
Hahahahahahahahahahahahahahaha, pierwsze zdanie ;D Rozwalił mnie ten komentarz! A Duff i Lydia? Myślę, że para 'wypali' :D
OdpowiedzUsuńNoah to łajza. Odcinek super ^-^ Jak to dobrze tak na raz wiedzieć wszystko i nic nie wiedzieć. Zapraszam do mnie na wiersz. :)
OdpowiedzUsuńDobra wiedza nie jest zła :) Dziękuję bardzo i już zaglądam do ciebie!
UsuńU mnie nowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńObiecuję, że wieczorem przeczytam :)
UsuńAww *___* Duffie się zakochał <3 I ta jego zajebista przemiana haha no rozwalają mnie Ci ludzie :D
OdpowiedzUsuńNoah'a - powiesić za jaja i to publicznie! Zaraz...on nie ma jaj, to tylko taki mały chuj.
Spotkanie z Gilby'm i ta cała lekko pogmatwana rozmowa były dobrym lekiem na ten wybuch Alisy.
Ogólnie bardzo fajny rozdział i czekam na następny! <3
Duff - nareszcie się przełamał :D Brawa dla niego!
UsuńNoah - jest postacią na której się wyżywam i planuję wobec niego coś baaaaardzo złego :D
Pogmatwana rozmowa - czyli jak rozmawiam z przyjaciółmi xD
Ogólnie to bardzo dziękuję i obmyślam nowy odcinek ^^
No dobrze ^.^ w takim razie czekam! <3
Usuńa tymczasem...
Serdecznie zapraszam na kolejny rozdział na xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/08/rozdzia-67.html ;)
przeprasza, ale 69 i 70 przeczytam dopiero jutro, bo dzis strasznie zawalony dzień miałam :c
UsuńRozdział super. Tyle ci powiem bo poprzednicy powiedzieli już wszystko inne co można było.
OdpowiedzUsuńA teraz trzymajcie za mnie kciuki bym głosu do jutra nie stracił.
Reno vel Slashud
Bardzo mi miło, naprawdę.
UsuńTrzymam kciuki :D
Jednak dręczycie mnie psychicznie... Nie wszyscy, ale są takie jednostki, które mogą manipulować umysłem :D
OdpowiedzUsuńhttp://no-more-plastic.blogspot.com/2012/08/osmy.html
Haha, zabieram się za czytanie!
UsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńJedna czarna to Slash a jedna żółta to Steven (nie mogłam zrobić dla Slasha brązowej :c). A ziemniak Pływający w sombrero...hmm...dałaś mi nowy pomysł :D!
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki!
Aha, a mi się podobał strasznie ten wybuch Alisy. Znaczy, świetnie jest napisany.
OdpowiedzUsuńJa tam się dołączam do prośby o wykastrowanie tego całego 'kuzyna.' :3 Jest tak kochany, że jakbym go potraktowała siekierką do drewna, to można by go było zebrać do pudełka po zapałkach :3
No po prostu rozdział świetny, Duff *____* Matko, jaki on kochanym jak się tak zacina :3 Chociaż ja tam wolę Stevena ;D
Bardzo dziękuję a co do kuzyna, jak już wspomniałam, mam co do niego złe zamiary :D A Duff? Zakochała się nasza żyrafka kochana <3
UsuńI jeszcze raz dziękuję!