,,Tak zasadniczo, to ja mu chyba nie ufam do końca... A walić to, śpij Hudson!"
~Slash
No leżę tak już od pięciu minut na tej żyrafie owiniętej w ten oczojebny żółty, frędzlowaty dywan i ani tu spać...dlaczego by nie? A no tak! przypomniało mi się...może dlatego, że ten kretyn Steven, mój przyjaciel o którym mówię i myślę jak o największym wrogu siedzi tam z tym drugim kolegą z branży, Tommym wkładają coś, chyba te pomalowane ziemniaki do tej chujowej okrągłej lampy co wygląda jak japoński czy tam chiński lampion. Kurwa, jeszcze mi się ten idiota Duffiś tam kręci pod moją głową...a gdzie jest ten śmieszny kuzyn? Dziwny gość, taki nijaki jak dla mnie. Nie wytrzymałbym z takim na dłuższą metę. Po pijaku ja tak trzeźwo myślę, aż dziwne... Ale co tam, jak już myślę, to chuj. On i Alisa rozmawiają ze sobą tak trochę drętwo, jakby się nie lubili. Może ja tak to odbieram tylko? Nie, chyba nie. Czuję, że to kiedyś...wybuchnie. Jeszcze to, że mówiła ta Ragna, że się nie odzywał do rodziny w ogóle...ja też już się nie odzywam do rodziny...muszę to zmienić. Tak zasadniczo to mu nie ufam...temu kuzynowi...A walić to, śpij Hudson...spróbuj przynajmniej.
To nie jest takie proste. Ten gość mi nie daje spokoju! Nie wiem czemu, ale myślę, że on miał jakis powód dzwoniąc do Alisy. Powiedzieć jej to? Może powiedzieć to Izzy'emu? A jak tylko tak majaczę po pijaku? Już sam nie wiem...myślę, że coś w tym jednak jest...
,,Ach, moje stare, dobre Greenwood" - Steven
Pamiętam jak miałem sześć lat i spotkałem Saula. Śmiać mi się chce. Jechałem na swojej pierwszej deskorolce i się wywaliłem...podjechał wtedy do mnie na swoim rowerze Mulat z burzą kręconych włosków. Pomógł mi wstać i odprowadził mnie do domu. Moi rodzice zaprosili go do środka. Mieliśmy podobne hobby. On rower a ja deskę. Potem połączyła nas muzyka. On gitara a ja perkusja. Przyjaciół poznaje się w biedzie. Te wspólne jazdy na rowerze czy na desce zmieniły się na wspólne próby, granie. Dalej czasem jeździmy, ale...Saul jest dla mnie jak brat...ja chyba dla niego też. Chociaż się przezywamy, to wiem, że go kocham jak rodzinę. Z Greenwood wiąże się jedno z najlepszych moich wspomnień, czyli mój przyjaciel, mój dobrany brat...Saul 'Slash' Hudson. Haha, dobrze, że mam wspomnienia. I nawet jakby pomysł z zespołem nie wypalił to mam mój skarb...moje wspomnienia i mojego brata. I czuję, że Izzy, Duff i Axl też się jakoś zapiszą w mojej dobranej rodzinie. Alisa, Lydia...najlepsze dziewczyny jakie spotkałem.
Macie mnie za idiotę, wariata? A miejcie, jestem taki. Ale jak mi ktoś kiedyś powiedział, tylko tacy ludzie są prawdziwi.
Hahaha "o pijaku ja tak trzeźwo myślę, aż dziwne..." genialny tekst <3
OdpowiedzUsuńZajebiste te wspomnienia są i utwórz już tego bloga, bo chcę więcej! <3
To bardzo się cieszę, że się spodobało i już się zabieram za bloga :D
UsuńMyśli Stevena i Slasha są po prostu genialne. Oby więcej takich przemyśleń.
OdpowiedzUsuńReno vel Slahud
To mi miło i bloga zakładam już dzis :)
UsuńGdzieś tam, kiedyś tam, w zamierzchłych czasach nieopatrznie wyraziłaś chęć bycia informowaną, nie przygotowana na to, ze będę dodawała notki codziennie, ale myślę, że to taka jednorazowa akcja, za którą winę ponoszą czytelnicy, bo sami mnie do tego zmusili poprzez swoje wywierające presję komentarze... O czym to ja... AHA! Wczoraj dodałam jedenasty, a dziś mamy już dwunasty rozdział Rock N' Roll Love Story ;D
OdpowiedzUsuńhaha, spoko i dzieki :D
UsuńSuper ^-^ Świetna rzecz, ten projekt. Mały Steven jest uroczy. A te myśli - genialne, bo można poznać tą historię z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńno właśnie :D Inna perspektywa! Dzieki!
Usuń