- Tato, zrozum. Muszę mieć to auto! - wykrzyczał długowłosy brunet - Nie mogę ich zawieźć. Proszę.
- Darren, posłuchaj mnie - zaczął ojciec chłopaka.
- Dizzy - poprawił go syn.
- Dobrze, Dizzy, wiesz przecież, że nie pożyczę ci mojego auta. Wiem, że umiesz jeździć i w ogóle. Ale musisz też zrozumieć, że to auto po pierwsze nie pomieści trzech chłopaków, walizek i sprzętu muzycznego. A nie jedziecie do pobliskiego klubu tylko do Indianapolis. to nie jest takie proste, synu. Ale...
- No ale tato! - przerwał mu Dizzy - Axl mnie zabije a Izzy wepcha mi do gardła swoją gitarę jak nie będę mieć czym ich zawieźć. Liczą na mnie!
- Daj mi dokończyć. Jest jeszcze jedna opcja. Pff...chyba zwariowałem. Mogę pożyczyć wam służbowego vana.
Dizzy oniemiał. ,,Nie pieprz, że pożyczysz mi taki wóz" - myślał chłopak. Stał w kuchni na przeciwko ojca i patrzył się na niego jak na któregoś ze swych licznych idoli. Służbowy van nie był jakimś świetnym środkiem transportu, ale dla kogoś takiego jak Dizzy było to najwspanialsze auto pod słońcem.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytał i wlepił wzrok w twarz ojca.
- Nie. Mówię zupełnie poważnie. Tylko jest jeden warunek.
- Jaki? Spełnię go jak tylko pożyczysz mi to auto - wykrzyczał podekscytowany wciąć Dizzy.
- Musisz jechać tak żeby nie zobaczył cie szanowny pan kierownik. Wiesz, że on cię nie lubi. A po za tym, jakby ludzie zobaczyli za kierownicą auta należącego do firmy chłopaka z długimi włosami, kilkoma kolorowymi dredami i tatuażem to mogliby się troszkę zniechęcić. Nie zrozum tego źle. Ja nic nie mam do twojego wyglądu.
Młody Reed uśmiechnął się i spojrzał z dumą na nowy tatuaż zdobiący jego przedramię.
- Wiem, tato. Wedle życzenia, pojadę drogą okrężną.
- Jeszcze jedna sprawa. Jeśli zamierzasz zabawić tam dłużej niż cztery dni to daj vana wujkowi Adamowi. Przywiezie mi go. A z powrotem chyba sobie poradzicie - powiedział i rzucił synowi kluczyki.
- Jasne tato! Dzięki! - powiedział i podszedł do ojca by go uścisnąć. Spojrzał na zegarek. Była 14:20 - No, to ja się będę zbierać. Wiesz, że Axl i Izzy są nie przewidywalni. Może i już na mnie czekają.
Dizzy poszedł do swojego pokoju po torbę z rzeczami. Po chwili siedział już w vanie i machając do taty myślał jak oni dojadą do stolicy. ,,Przecież ja do cholery nie mam mapy. Izzy pewnie też nie ma. O Axlu nie wspomnę" - mówił sam do siebie. I ruszył w stronę hotelu w którym mieszkał nieznany mu jeszcze Duff.
^^^^^^^^^
Axl Rose i Duff McKagan stali już pod hotelem. Izzy'ego jak nie było tak nie ma.
- Gdzie on może być - zastanawiał się Axl - zawsze przychodził przed czasem.
- Może coś mu się stało? - zapytał Duff.
- Co ty pierdolisz? Izzy jest niezniszczalny. Zadzwoniłby jakby coś.
Pogoda w Lafayette była piękna. Ale dla chłopaków mających spędzić najbliższe kilka godzin w drodze, upał nie był najlepszą rzeczą która może ich spotkać. Duff już ściągnął koszulkę. Axl poszedł w jego ślady. Niecałe dziesięć minut później chłopcy zobaczyli zbliżającą się postać. Czarna, rozpięta koszula, czarne spodnie, czarny kapelusz. Tak, to był Izzy.
- Hej, Stradlin! Co tak późno? - zapytał Rose - Nasz basista już się zastanawiał czy nic się nie stało.
Izzy spojrzał na Duffa i zaśmiał się.
- Nie, nic mi się nie stało jak widać - powiedział.
- To gdzie byłeś? - zapytali równocześnie Axl i Duff.
Gitarzysta w odpowiedzi zdjął kapelusz, zagarnął włosy za uszy i odwrócił się do chłopaków prawym profilem. Na początku jego kompani nie wiedzieli o co chodzi. Po chwili Axl krzyknął: ,,O kurde!". Zobaczył złotawy kolczyk na nosie przyjaciela. Po chwili Duff też to zobaczył.
- Zajebiste! - powiedział McKagan - Ile za to zapłaciłeś?
- To prezent od brata. Jego kumpel zajmuje się takimi rzeczami - odpowiedział Izzy.
- No - przerwał im Axl - gdzie ten nasz transport? A kolczyk boski. Mam u tego kumpla brata jakąś zniżkę?
- Jak na razie czekamy. Nie masz - zaśmiał się Izzy.
Ledwo to powiedział a zza zakręty wyjechał granatowy van i zatrzymał się tuż obok przyszłych muzyków. Drzwiczki otworzyły się i z auta wyszedł nie kto inny jak Dizzy Reed.
- O kurwa, Dizzy! - wykrzyknął Izzy i przywitał się z przyjacielem - Skąd ty masz taki wóz?
- Tata mnie kocha - zaśmiał się Reed - Widzę, że coś zmieniłeś - wskazał na kolczyk w nosie Stradlina.
- Tak, tak. Ty przynajmniej od razu zauważyłeś. Nie to co te ciołki - powiedział Izzy i spojrzał na stojącego za nim rudzielca i blondyna.
- Cześć, Rose. Co tam u ciebie? - przywitał się brunet - A to kto? - zapytał patrząc na Duffa.
- A u mnie spoko. Bez zmian. A to? To jest nasz basista. Duff McKagan. Znajdzie się dla niego miejsce?
- Tak, jasne - powiedział - Hej, Duff. Jestem Dizzy. Wasz przewoźnik.
- Cześć Dizzy - powiedział trochę nieśmiało Duff - Masz fajny tatuaż.
- Dzięki. Nowy.
- To co, jedziemy? - zapytał z entuzjazmem Izzy.
- Jedziemy, jedziemy. Tylko jak? Nie mamy żadnej mapy ani nic - zapytał Reed.
- Nie, nie mamy. Ale mamy za to Duffa - zawołał Axl - On jest z Indianapolis. Zarezerwował nam hotel i w ogóle.
- No to super. Jeszcze jedna sprawa do tyłu vana dajemy walizki, gitary, Axla i Izzy'ego. Sorry chłopaki, ale mam tylko dwa miejsca siedzące a koło mnie będzie siedział McKagan. Będzie moim GPSem.
- I mamy się tam gnieść z tyłu? - zapytał Axl.
- Właśnie tak. Chodźcie jedziemy!
Cała czwórka weszła do środka vana. Ruszyli. Już po pierwszych przejechanych metrach Duff wykrzyknął: ,,Zaczynamy żyć, chłopaki!". Wszyscy przyznali mu rację.
- Nadchodzimy! Strzeżcie się, kurwa! - wydarł się Axl.
- Najlepsi perkusiści i gitarzyści, szykujcie się na casting do...- powiedział McKagan.
- Do najzajebistrzego zespołu na świecie - wykrzyknął Izzy.
- Jeszcze nie zaczęli kariery a już mają własną limuzynę - dorzucił Dizzy - No, prawie limuzynę.
Zaśmiali się. Podróż się zaczęła. Młodzi muzycy nie mieli jeszcze pojęcie, że gdzieś w stanie Indiana są jeszcze tacy sami ludzie jak oni.
Steven i Slash właśnie wsiadali do pociągu do nowego życia.
Dizzy Reed - jedyny, którego prócz Axla rozpoznaję w nowym składzie. ^-^ rozkręcasz się. Fajnie
OdpowiedzUsuńDziękuję, wieczorem dodam nowy odcinek :)
Usuńzajebiste ^^ *-*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:http://hollywooditfeelssogood.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :)
UsuńZajrzę w wolnej chwili!
Taa...w związku z brakiem czasu przerwałam czytanie i teraz wracam. Bardzo, bardzo mi.się podoba, idę dalej.
OdpowiedzUsuńIzzy z kolczykiem <3
Ależ nic się nie stało, miło mi :)
UsuńKolczyk <3